Te znakomite wyniki powetowały w pełni niepowodzenie Justyny Kowalczyk w porannym biegu na 30 kilometrów stylem dowolnym. Nasza narciarka stanęła do boju jako pierwsza spośród wszystkich biało-czerwonych startujących w sobotę. Liczyliśmy na dobry występ, ale szanse zostały utracone juz wkrótce po starcie, gdy Kowalczyk walcząc o dobrą pozycję zderzyła się z Aino-Kaisą Saarinen. Ból nogi na dystansie uniemożliwił skuteczną walkę - zajmująca miejsce w drugiej dziesiątce Polka zeszła z trasy jeszcze przed półmetkiem.
Na szczęście ten dzień i tak okazał się dla nas szczęśliwy. Po pokonaniu Rosjanek do finału rywalizacji drużynowej awansowały nasze panczenistki i już w tym momencie wiadomo było, że mają co najmniej srebro. W finale nie udało się pokonać Holenderek, ale drugie miejsce i tak jest oczywiście wielkim sukcesem. Polki poprawiły swoje osiągnięcie sprzed czterech lat, gdy w Vancouver były trzecie.
Na trzecim miejscu stanęli natomiast nasi panczeniści startujący w sobotę w identycznej konkurencji mężczyzn. Ekipa ze Zbigniewem Bródką na czele biegła w małym finale, w którym stawką był brązowy medal. Polacy pokonali w nim Kanadyjczyków i mogli cieszyć się z miejsca na podium. Dla Bródki to już drugi medal w Soczi.
Po stronie pozytywów zapisać możemy także występ slalomisty Michała Jasiczka. Dwudzieste czwarte miejsce nie jest może lokatą w czołówce, ale biorąc pod uwagę światową hierarchę i dotychczasowe wyniki Polaka, taki rezultat może cieszyć, gdyż jest jego najlepszym w karierze, znacznie lepszym niż jego dotychczasowe osiągnięcia.
Szans na życiowy wynik nie mają natomiast nasi bobsleiści, którzy po dwóch ślizgach w rywalizacji czwórek zajmują dwudzieste siódme miejsce na trzydzieści osad. Żadnych rywali nie pokonali w sobotę biathloniści - w sztafecie zajęli ostatnią dziewiętnastą pozycję.
Brawo Zbyszek, Konrad i Janek. Jestem dumny, że doczekałem takich chwil dzięki Wam. Szacunek.
Dziękuję. Czytaj całość