Pod koniec kwietnia PAOK został rozbity z Pireusie przez Olympiacos 1:4, a trzy dni później tylko zremisował 1:1 z Lamią. Szczególnie bolesny był drugi z tych wyników, bo rywale to zdecydowany outsider grupy mistrzowskiej, a PAOK zremisował cudem, strzelając wyrównującą bramkę w dziesiątej minucie doliczonego czasu gry (!), w dodatku, gdy rywale grali w dziesiątkę po czerwonej kartce dla Pedro Amarala. Mało kto wierzył wówczas w Salonikach, że tytuł może powędrować do tego miasta. I w tym momencie… zaczęły dziać się prawdziwe cuda!
PAOK odżył, bo najpierw uporał się przed własną publicznością z AEK-iem, następnie pokonał w zaległym spotkaniu Olympiacos, a wreszcie w środę rozbił 4:1 Panathinaikos. W Salonikach uwierzyli w tytuł, tym bardziej, że rywale zaczęli permanentnie tracić punkty. „Wszechateńskie Koniczynki” przegrały trzy mecze z rzędu, Olympiacos w kluczowym spotkaniu z PAOK-iem nie wywalczył nawet jednego „oczka”, a i najrówniej grający w całej stawce AEK zaczął zadziwiać nieporadnością.
Oczywiście same wygrane PAOK-u na nic by się zdały, ale układ innych meczów, a zwłaszcza środowa wpadka AEK-u w Pireusie (0:2), sprawiły, że podopieczni Razvana Lucescu wrócili na fotel lidera tabela. Teraz przed PAOK-iem już tylko jeden krok – i łatwy, i trudny jednocześnie. Drużyna Tomasza Kędziory ma do rozegrania zaledwie jedno spotkanie i jeśli w nim zwycięży, obroni pierwsze miejsce w tabeli i zostanie mistrzem – to ta łatwiejsza część planu. Trudniejsza? Trzeba wygrać derby z Arisem, w dodatku na obiekcie odwiecznego rywala.
W bieżącym sezonie derby Salonik rozgrywane były w lidze już trzykrotnie i PAOK zdobył w tych meczach… zaledwie jeden punkt, za wrześniowy bezbramkowy remis na własnym stadionie. W styczniu na obiekcie Arisu gospodarze triumfowali 2:1, a dwa miesiące później również okazali się lepsi, tym razem zwyciężyli jednak na Tumbie 1:0.
Oczywiście to tylko statystyka, liczby nie grają, a piłkarze PAOK-u będą w niedzielę piekielnie zdeterminowali, aby odnieść końcowy sukces. W końcu świetnie zdają sobie sprawę o jaką stawkę będzie toczyła się gra. Tyle, że Aris również jest jej świadom i zrobi wszystko, żeby pokrzyżować plany swojemu największemu rywalowi. W końcu kibice „Żółto-czarnych” z niczego nie będą cieszyli się bardziej niż z odebrania tytułu swojego lokalnemu przeciwnikowi, komukolwiek innemu tytuł ten przypadłby w udziale.
Derby Salonik: Aris – PAOK w niedzielę 19 maja o godz. 20.30 w Sportklubie!
ZOBACZ WIDEO: Myśli o NBA kuszą! – wywiad z Adamem Waczyńskim