Liga ACB: Real przypieczętuje mistrzostwo w Vitorii?

Facebook / Luka Doncić
Facebook / Luka Doncić

Finałowa seria o mistrzostwo rozpoczęła się dla Realu fatalnie, od domowej porażki 90:94. W dwóch kolejnych spotkaniach „Królewscy” przechylali jednak szalę zwycięstwa na swoją korzyść i dzięki temu już we wtorek mogą zapewnić sobie tytuł.

- To jasne, chcę wygrać we wtorek i zostać mistrzem! – mówił na konferencji prasowej po niedzielnym meczu trener Realu, Pablo Laso. Po chwili tonował jednak nastroje – W szatni obok znajduje się jednak świetny zespół, który również chce zwyciężyć. Obie drużyny mają w nogach ponad 80 meczów i dają z siebie wszystko na finiszu niezwykle wymagającego sezonu, ale wiem na stać moją drużynę i wierzę, że mamy szansę na korzystny wynik.

Real jest faworytem, bo przed czwartym meczem finału prowadzi w serii 2:1. W takiej sytuacji „Królewscy” zostaną mistrzami, jeśli wtorkową konfrontację rozstrzygną na swoją korzyść. W przypadku wygranej Baskonii, rywalizacja znów wróci do stolicy, a decydująca potyczka będzie miała miejsce w piątkowy wieczór w Madrycie.

Tegoroczna walka o złoto jest niezwykle wyrównana, a najlepiej ten stan oddają liczby. Pierwsze trzy mecze serii rozstrzygnięte zostały różnicą siedmiu lub mniej punktów (odpowiednio 4, 7 i 5 punktów) i średnio było to tylko 5,3 punktu na korzyść zwycięskiej drużyny. Tak zaciętych bojów w finale nie było od blisko dekady, konkretnie od sezonu 2009/10, kiedy to mistrzem zostawała… Baskonia. W ostatnich 20 latach mniejszy dystans punktowy w trzech pierwszych grach odnotowano zaledwie trzy razy.

Przy wyrównanym wyniku obie drużyny stawiają na swoje walory ofensywne, skupiając się bardziej na zdobywaniu punktów niż bronieniu własnej deski. Tu znów w sukurs przychodzą statystyki. Baskonia i Real w każdym z trzech pierwszych meczów finałów zdobywały średnio po 89 punktów, tak szalonej ofensywy nie oglądaliśmy w finale Ligi ACB od… 27 lat. W sezonie 1989/90 więcej rzucały tylko Barcelona i Joventut – średnio po 95,5 punktu na mecz.

Widowiskowa gra przekłada się na pełne hale i kolejne rekordowe wyniki, tym razem na trybunach. Ostatni mecz w Vitorii obejrzała na żywo rekordowa widownia – 15 512 osób, co jest nowym najlepszym wynikiem ligi (poprzedni został ustanowiony w 2004 roku podczas spotkania Estudiantes – Barcelona). Jest to także druga najwyższa frekwencja na meczu Ligi ACB w historii, wliczając w to również zmagania w sezonie regularnym.

Trzy pierwsze mecze tegorocznego finału łącznie zgromadziły na trybunach 37 787 widzów, co przekłada się na średnią na poziomie 12 595 kibiców na jedno spotkanie. Jeśli w pozostałych meczach (meczu?) utrzyma się ona na podobnym poziomie, zostanie pobity kolejny rekord. Dotychczas najlepszym wynikiem finałów była średnia z sezonu 1991/92, w której każdy mecz w batalii Joventutu z Realem gromadził na trybunach po 12 270 widzów.

Baskonia – Real Madryt / 19 czerwca, godz. 21.00 (na żywo w Sportklubie)

ZOBACZ WIDEO: „Wikingowie” wyszarpują mistrzostwo Niemiec!

Źródło artykułu: