Kiedy w marcu i kwietniu na chwilę zatrzymał się niemal cały świat, obostrzenia związane z pandemią storpedowały także rozgrywki sportowe, wśród nich wszystkie wyścigi. Seria NASCAR Xfinity została zawieszona jako jedna z pierwszych, była jednak również jednym z pierwszych podmiotów, który włączył się do rywalizacji w popandemicznej erze. COVID-19 nie oszczędził także antypodów, gdzie pod znakiem zapytania stanęła możliwość dokończenia zmagań w Supercars Championship.
Włodarze obu federacji szybko wyszli naprzeciw oczekiwaniom fanów i rywalizację wprost z torów przenieśli do… wirtualnego świata. Zaprosili znakomitych e-sportowców, którzy stanęli w szranki z profesjonalnymi kierowcami i przez kilka tygodni mierzyli się z nimi w wyścigach e-NASCAR oraz e-Supercars. W Polsce zmagania te widzowie mogli oglądać na antenie Sportklubu. Stacja pokazywała na żywo wszystkie wirtualne starty, dając w ten sposób fanom motorsportu chociaż namiastkę prawdziwego ścigania.
Kiedy pierwsza fala pandemii nieco osłabła i NASCAR, i Supercars postanowiły dokończyć sezon. Oczywiście z zachowaniem wszystkich środków bezpieczeństwa, bez udziału publiczności i w trosce o zdrowie wszystkich kierowców i ich ekip. Przyszłość pokazała, że był to ruch w dobrą stronę, w obu seriach zmagania udało się bowiem dokończyć bez większych perturbacji, na czym zyskały same federacje, zawodnicy, ale przede wszystkim miłośnicy czterech kółek.
Ostatecznie w NASCAR Xfinity Series rozegrano 33 wyścigi, choć przerwa między LS Tractor 200, a Toyota 200 trwała ponad dwa miesiące. Kiedy jednak sezon został wznowiony, ruszył pełną parą i zatrzymał się dopiero 7 listopada wyścigiem Desert Diamond Casino West Valley 200 rozgrywanym na Phoenix Raceway w Avondale. Po mistrzowski tytuł sięgnął Austin Cindrić, który w całym sezonie wygrał sześć startów, w tym wieńczące sezon zmagania w Arizonie. Dla 22-latka to zdecydowanie największy sukces w karierze. Tytuł najlepszego debiutanta przypadł w udziale Harrisonowi Burtonowi, dla którego również było to bardzo znaczące wyróżnienie.
Także w Supercars Series udało się dokończyć sezon, choć i tu nie obeszło się bez odwoływania i przenoszenia poszczególnych rund. Ostatecznie jednak po restarcie, który miał miejsce pod koniec czerwca, sezon dojechał do szczęśliwego końca. Mimo że zawirowań związanych z organizacją było mnóstwo, na „kresce” okazało się, że w dalekiej Australii zmieniło się niewiele – mistrzem serii znów został Scott McLaughlin, dla którego był to już trzeci tytuł z rzędu, najlepszą ekipą ponownie był DJR Team Penske, a w kategorii producentów tytuł obronił Ford. Warto zaznaczyć, że po raz pierwszy od 2012 roku Mustang GT rywalizował wyłącznie z Holden Commodore ZB, z rywalizacji bowiem już wcześniej wycofał się Nissan.
Wszyscy zaangażowani w rywalizację w NASCAR i Supercars udali się teraz na zasłużony zimowy odpoczynek. Nie potrwa on jednak długo, wiele ekip zresztą już testuje pojazdy i nowe rozwiązania na nadchodzący sezon. A ten, jeśli pandemia znów nie pokrzyżuje organizatorom planów, rozpocznie się już wczesną wiosną. W NASCAR Xfinity Series premierowy wyścig – NASCAR Racing Experience 300 na Daytona International Speedway – zaplanowano już na 13 lutego. Szczegółowego kalendarza Supercars Championship jeszcze nie znamy, choć wiele wskazuje na to, że sezon także powinien rozpocząć się na przełomie lutego i marca. Kiedykolwiek jednak samochody nie wyjadą na tor, kibice w naszym kraju zobaczą to w Sportklubie, stacja dysponuje bowiem prawami transmisyjnymi do obu serii na cały 2021 rok.
Podsumowanie wyścigowych serii 2020 roku już 4 grudnia w Sportklubie:
godz. 19:05 – Michelin Le Mans Cup
godz. 19:40 – European Le Mans Series
godz. 20:45 – Supercars Championship
godz. 22:45 – NASCAR Xfinity Series
ZOBACZ WIDEO: Myśli o NBA kuszą! – wywiad wideo z Adamem Waczyńskim