Cezary Kulesza niczym Krzysztof Hołowczyc. "Dzięki Prezesie, że byłeś"

PAP / Jan Dzban / Trener piłkarskiej reprezentacji Polski Czesław Michniewicz (2L), prezes PZPN Cezary Kulesza (C) oraz były trener i piłkarz Paweł Janas (2P) podczas uroczystości pogrzebowych Janusza Kupcewicza
PAP / Jan Dzban / Trener piłkarskiej reprezentacji Polski Czesław Michniewicz (2L), prezes PZPN Cezary Kulesza (C) oraz były trener i piłkarz Paweł Janas (2P) podczas uroczystości pogrzebowych Janusza Kupcewicza

W sobotę odbył się pogrzeb Janusza Kupcewicza. Wśród osób żegnających medalistę mistrzostw świata był prezes PZPN Cezary Kulesza. Ten był niezwykle zdeterminowany, żeby pojawić się w Gdyni, gdzie odbywały się uroczystości.

Janusz Kupcewicz zmarł 4 lipca w wieku 66 lat. To jego gol dał Polsce trzecie miejsce na mistrzostwach świata w 1982 roku, kiedy to nasza reprezentacja w meczu o podium okazała się lepsza od Francji, wygrywając 3:2.

Uroczystości pogrzebowe odbyły się w minioną sobotę w Gdyni, a byłego znakomitego piłkarza żegnały tłumy, wśród których pojawiło się mnóstwo ważnych osobistości ze świata piłki.

Nie zabrakło m.in. Antoniego Piechniczka, Andrzeja Strejlaua, Pawła Janasa czy Czesława Michniewicza. Pojawił się też prezes PZPN Cezary Kulesza, który sam pędził do Trójmiasta.

ZOBACZ WIDEO: To będzie decydujący tydzień. Chodzi o transfer Lewandowskiego

O drodze, jaką w sobotę przebył poinformował w mediach społecznościowych Michał Listkiewicz. Porównał szefa związku do... kierowcy rajdowego Krzysztofa Hołowczyca.

"Cezary Kulesza zrezygnował ze służbowego kierowcy, by zdążyć z Białegostoku przez Gdynię do Poznania. Sam za kierownicą poradził sobie niczym Hołowczyc. Dzięki Prezesie, że byłeś na pożegnaniu Wielkiego Pana Piłkarza" - napisał.

Tuż po uroczystościach pogrzebowych Kulesza wsiadł w samochód i ruszył w kierunku Poznania, gdzie o godz. 20:00 rozpoczął się mecz o Superpuchar Polski pomiędzy Lechem Poznań i Rakowem Częstochowa (0:2).

Zobacz także:
Kolejna strata ukraińskiego sportu. Nie żyje Sergiej Bałanczuk
Opcja awaryjna. Oto co może spotkać Roberta Lewandowskiego

Źródło artykułu: