Uderza w TVP. Poszło o potraktowanie "geniusza" z "Jeden z dziesięciu"
Artur Baranowski nie przyjechał na wielki finał teleturnieju "Jeden z Dziesięciu" z powodu awarii auta. Sytuację ocenił Krzysztof Stanowski. "Jak masz gościa, o którym mówi cała Polska i psuje mu się auto, to wysyłasz helikopter" - napisał
Zdobył 803 punkty, czym pobił rekord teleturnieju. Co więcej, lepszego rezultatu nie da się już wykręcić. Takie osiągnięcie nie mogło przejść niezauważone. Uczestnik teleturnieju stał się bohaterem internetu i wielu memów.
Zasady teleturnieju mówią, że dziesięciu najlepszych zwycięzców danego sezonu bierze udział w wielkim finale. Tak miało też się stać z Baranowskim, ale nie przyjechał na nagranie. Zamiast uczestnika na ekranie oglądaliśmy tylko puste krzesło.
ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: Bajeczne wakacje. Tak wypoczywa rywalka Świątek- Baranowski nie pojawił się na nagraniu i usłyszeliśmy od produkcji, że nie weźmie udziału w naszym finale z powodu awarii auta - powiedział jeden z uczestników finału dla "Onet".
Takie zachowanie skrytykował dziennikarz Krzysztof Stanowski. Jego zdaniem TVP i realizatorzy teleturnieju nie dopełnili obowiązku.
"Jak masz gościa, o którym mówi cała Polska i psuje mu się auto, to wysyłasz helikopter i ekipę reporterską i pokazujesz akcję w Wiadomościach. I grzejesz tym na maksa. Jeśli zamiast tego machasz ręką i mówisz "gramy bez niego" to nie rozumiesz swojej pracy." - napisał Krzysztof Stanowski na portalu społecznościowym X (dawniej Twitter).
Artur Baranowski w ten sposób stracił szansę na 40 tysięcy złotych. Zdobył jednak 10 tysięcy złotych dla uczestnika, który wywalczył najwyższą liczbę punktów. Jego konkurenci nie potrafili zdobyć w dwóch odcinkach tyle, co on w jednym.
Czytaj więcej:
Długo na to czekała. Legenda przekazała wspaniałe wieści