Odkąd Meghan Markle zaczęła spotykać się z Harrym, jest na świeczniku. Brytyjskie - i nie tylko - media śledzą każdy jej ruch. Swego czasu szeroko rozpisywano się na temat tego, co łączyło ją z Michaelem Del Zotto. Dociekano, czy mieli romans.
- Kiedyś zrobiono nam zdjęcie w klubie w Toronto, gdzie piliśmy drinka przed kolacją - wspomina po latach Del Zotto w podcaście "Spittin Chiclets", były już zawodowy hokeista. Meghan poznał za sprawą jej pierwszego męża, Trevora Engelsona.
Gdy małżeństwo się rozpadło, a Meghan rozpoczęła związek z Harrym, badano całą jej przeszłość. W końcu trafiono na wspomnianą fotografię z kolacji. Ta po latach rozpętała burzę.
ZOBACZ WIDEO: "Coraz trudniej". Pokazała, jak trenuje w ciąży
Huczało od plotek, pisały o nich wszystkie tabloidy. - Zacząłem dostawać telefony, co nas łączyło. Dziennikarze dzwonili też do mojej matki, skądś wytrzasnęli jej numer, i pytali: "hej, czy twój syn i Meghan byli parą?". A my się tylko przyjaźniliśmy - wyjawia.
Na tym wcale nie koniec. Del Zotto opowiada o sytuacji z Vancouver (Kanada), gdy skończył trening. - Podszedł do mnie facet i zapytał: "czy kiedykolwiek łączyło się coś z Meghan?". Pomyślałem sobie: "kim ty do cholery jesteś? O co mnie pytasz?".
Dodaje, że równocześnie na dalszym planie zauważył kilka samochodów, mnóstwo kamer i paparazzich. Biegł do samochodu, uciekając przez wszystkimi. Przerastała go otoczka wynikająca - jak podkreśla - jedynie z przyjaźni z Meghan Markle.
Nie wiadomo, czy Meghan Markle i Michael Del Zotto mają jeszcze kontakt.
Zobacz też:
Nitras nie traci czasu. "Owocne spotkanie"
36 zł za porcję karpia. Wiemy, ile zapłacisz za potrawy wigilijne u Lewandowskiego