W 1980 roku Władysław Kozakiewicz zapisał się w historii polskiego sportu. Polski tyczkarz na igrzyskach olimpijskich w Moskwie zdobył złoto. Tuż po próbie, która dawała mu triumf, zaprezentował słynny wulgarny gest, dziś nazywany gestem Kozakiewicza.
Po zakończeniu kariery sportowej Kozakiewicz zajął się polityką. Był radnym w Gdyni. W 2011 roku bezskutecznie próbował sił w wyborach do Sejmu jako kandydat PSL. Cztery lata temu startował do Parlamentu Europejskiego, jak i do Senatu z ramienia Koalicji Obywatelskiej, ale także nie udało mu się zdobyć mandatu.
Kozakiewiczowi, podobnie jak każdemu innemu medaliście olimpijskiemu przysługuje prawo do emerytury olimpijskiej. By dostawać pieniądze trzeba ukończyć 40. rok życia, mieć polskie obywatelstwo, być niekaranym oraz nie można kontynuować kariery sportowej poprzez uczestnictwo w zawodach organizowanych przez polskie związki sportowe.
ZOBACZ WIDEO: Zobacz, gdzie Milik zabrał ukochaną. Jej zdjęcia zachwycają
Dotychczas emerytura olimpijska wynosiła dokładnie 3 942,81 złotych brutto. Podjęto więc decyzję decyzję o jej podwyższeniu. Na początku mówiło się o trzystu złotych więcej. Teraz jednak okazuje się, że rząd zmienił zdanie.
Premier Donald Tusk zadecydował, że po wejściu w życie nowej ustawy budżetowej i nowego przelicznika dot. kwoty bazowej podwyżka będzie znacznie większa. Medaliści olimpijscy dostaną o ponad 800 złotych brutto więcej, a dokładnie 4 731,37.
Czytaj więcej:
Gorąco w Rzymie. Skandaliczne sceny przed derbami