Na przełomie XX i XXI wieku Adam Małysz znalazł się w ścisłym gronie najlepszych polskich sportowców. Czterokrotnie wygrał Puchar Świata w skokach narciarskich, czterokrotnie został mistrzem świata. Do tego wywalczył cztery medale zimowych igrzysk olimpijskich. Nic więc dziwnego, że stał się postacią niezwykle rozpoznawalną zarówno w kraju, jak i na świecie.
Aby zostać utytułowanym skoczkiem narciarskim, Małysz musiał dbać o swoje ciało. Utrzymanie właściwej wagi jest w tym sporcie kluczowe. Z tego względu nie mógł sobie pozwolić na wszystkie potrawy.
W rozmowie z portalem Sport.pl aktualny prezes PZN opowiedział zabawną anegdotkę. Po zakończeniu kariery skoczka został kierowcą rajdowym i pewnego dnia wybrał się na obiad do restauracji wraz ze swoim pilotem.
ZOBACZ WIDEO: Romantycznie. Zobacz, gdzie Justyna Żyła wybrała się z ukochanym
- On chyba wziął pizzę, a ja krewetki. Przynieśli mi taką kupę tych krewetek, więc obieram je z panierki i jem. A on tak patrzy na mnie i pyta: Co ty robisz? Ja odpowiadam, że krewetki jem. On pyta: A po co tę panierkę zdejmujesz? (...) To jest po prostu zboczenie zawodowe - wyznał 46-letni wiślanin.
Tę manierę Małysz miał zakodowaną w głowie od czasów, gdy zawodowo uprawiał skoki narciarskie. W ten sposób eliminował tłuszcz, który wnikał w panierkę. - Dzisiaj też łapię się na tym, że zdrapuję panierkę czy to z kotletów, czy to z krewetek, bo bardziej myślę o zdrowiu - dodał w rozmowie ze sport.pl.
Obecnie Małysz waży już więcej niż za czasów kariery narciarskiej. Kilka lat temu opowiedział o tym na swoim profilu na Instagramie. "Po zakończeniu kariery, w końcu mogłem sobie pozwolić na potrawy, które były zakazane w diecie skoczka narciarskiego. Trenując do rajdów, potrzebowałem dużo więcej kalorii, aby mieć energię podczas startów" - napisał (więcej tutaj).
Czytaj także:
Powrót FC Barcelony do ćwierćfinału Ligi Mistrzów po czterech latach >>
"Spłaca się Barcelonie". Błysk geniuszu warty miliony >>