"Fakt" dotarł do niemieckiego taksówkarza, który kilka dni temu wiózł Roberta Lewandowskiego z jednego z lokali gastronomicznych w Hanowerze, gdzie stacjonowała piłkarska reprezentacja Polski na Euro 2024 w Niemczech.
- Nie mogłem uwierzyć, że wiozę Lewandowskiego. Jestem kibicem FC Barcelony i od razu go poznałem. Był z innym reprezentantem Polski, ale jego nie znam - zdradził dziennikarzom kierowca taksówki.
Mężczyzna dodał, że udało mu się porozmawiać po niemiecku z "Lewym". Odebrał go jako bardzo miłego człowieka. Nie zabrakło pytania o przyszłość polskiego napastnika w klubie z Katalonii. Co ciekawe, Lewandowski wcale nie unikał odpowiedzi.
ZOBACZ WIDEO: "Prosto z Euro". Do pewnego momentu Michał Probierz był największym zwycięzcą tego Euro
- Jechaliśmy jakieś 20 minut i Robert chętnie ze mną rozmawiał w języku niemieckim. Powiedział, że w Barcelonie spędzi jeszcze jeden sezon (Polak ma ważny kontrakt do czerwca 2026 r., ale Barca może go rozwiązać, jeśli w sezonie 2024/25 rozegra mniej niż 55 proc. meczów - przyp. red.) - wyjawił.
Kapitan Biało-Czerwonych poprosił o podjechanie do bocznego wyjścia z hotelu Sheraton Pelikan w Hanowerze, żeby uniknąć spotkania z tłumem kibiców. Tak też się stało.
- Podrzuciłem go do hotelu. Nałożył na głowę czapkę z daszkiem, by go nie rozpoznano. Ten dzień na pewno zapamiętam na długo, w końcu wiozłem swojego idola! - podsumował taksówkarz w rozmowie z "Faktem".
Mecz Francja - Polska na Euro 2024 we wtorek o godz. 18. Transmisja w TVP 1, dostępnym także na platformie Pilot WP. Relacja tekstowa NA ŻYWO w WP SportoweFakty.
Zobacz:
Skandal na Euro. Znana reprezentacja okradziona
Złapiesz się za głowę. Anglicy wyliczyli, ile zarabia Lewandowska