Obecnie Aryna Sabalenka szykuje się do zamknięcia fantastycznego dla niej sezonu. Liderka rankingu WTA w tym roku wygrała dwa turnieje wielkoszlemowe, a teraz chce przypieczętować go tytułem w turnieju WTA Finals, w którym wystąpi osiem najlepszych zawodniczek sezonu (2-9 listopada).
W czwartek w internecie trener Sabalenki umieścił na Instagramie tajemniczą relację, na której było widać polskie Ptasie Mleczko. "Nasz cukrowy dealer" - napisał na swoim Instagramie Anton Dubrow, trener liderki rankingu WTA. Zwrócił się do Rafała Morycza, producenta pracującego w Canal+Sport.
Sam Morycz umieścił w mediach wideo, w którym Sabalenka wraz ze sztabem otwierała prezent. - To jest jakiś polski sabotaż - mówił żartobliwie jeden z członku sztabu.
ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: Ależ ma sylwetkę! Tak wygląda w stroju kąpielowym
- Robicie sobie jaja - wypaliła rozbawiona Sabalenka, kiedy zobaczyła całą dużą torbę wypełnioną kilkunastoma opakowaniami Ptasiego Mleczka. - Chłopaki, jesteście najlepsi - dodała po chwili, pakując słodycze do torby na rakiety tenisowe.
Joanna Sakowicz-Kosteczka z Canal+Sport w programie opowiedziała o tym, że Aryna Sabalenka zdradziła im kiedyś, że lubi polskie słodycze. Wtedy to producent Rafał Morycz podczas turnieju w Berlinie po raz pierwszy sprawił im taką niespodziankę.
- To już taka tradycja, że przywozimy nie tylko Arynie, ale też jej sztabowi, parę opakowań ptasiego mleczka, bo je uwielbia - powiedziała dziennikarka.
- Kiedy przyszła do nas na wywiad, to zdradziła, że Ptasie Mleczko zostało jej skonfiskowane przez jej zespół. Po prostu obawiali się, że może ich zjeść za dużo - dodała.