Iga Świątek w środę zameldowała się w ćwierćfinale turnieju rangi WTA 1000 w Cincinnati. Polka toczyła bój z Soraną Cirsteą i ostatecznie wygrała 6:4, 6:3. W mediach społecznościowych furorę zrobiło jednak kompletnie niesportowe wideo.
Oficjalny profil organizacji WTA opublikował wideo, na którym Świątek otrzymała maskotkę labubu. To trend, który w ostatnich miesiącach napędzały media społecznościowe.
ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: Fornal i Kłos w świetnych humorach
- Nie wiem czego oczekiwać. Nie wiem, o co chodzi w tym trendzie, ale otwórzmy to labubu - mówiła sześciokrotna mistrzyni wielkoszlemowa.
Czym jest labubu? To kolekcjonerska figurka-pluszak stworzona przez hongkońskiego artystę Kasinga Lunga. To mały potworek o zawadiackim uśmiechu, dużych uszach i charakterystycznych, ostrych zębach.
- Co oznacza ten kolor? - zapytała się Świątek. - Lojalność - odpowiedziała osoba nagrywająca filmik. - To chyba dobra rzecz dla mnie. Nie wiem, co teraz z tym zrobię, ale dziękuję za oglądanie. Mam nadzieję, że przyniesie mi szczęście, nawet jeśli jego imię to lojalność - mówiła Świątek z lekkim zakłopotaniem.
Figurki labubu to nie jest jednak tania rzecz. Za większość z nich trzeba zapłacić nawet kilkaset złotych. Niektóre z najrzadszych wersji potrafią nawet kosztować kilka tysięcy złotych.