- Walka w MGM Grand (w Las Vegas - przyp. red.) była moim marzeniem. Teraz chcę walczyć w Nowym Jorku. Do zobaczenia w Madison Square Garden - to słowa Joanny Jędrzejczyk po jej ostatnim zwycięstwie z Claudią Gadelhą. Polka dała jasno do zrozumienia, że oczekuje od Dany White'a, iż ten umieści ją w karcie walk podczas zbliżającego się wielkiego wydarzenia.
12 listopada 2016 r. legendarna hala Madison Square Garden po raz pierwszy w historii gościć będzie zawodników walczących w federacji UFC. W ostatnich latach było to niemożliwe ze względów prawnych. Od prawie 20 lat stan Nowy Jork zakazywał bowiem organizowania gal MMA.
- To ludzkie walki kogutów. Mnóstwo krwi, brutalne techniki, fatalny przykład dla młodzieży - wyliczali politycy, którzy przyczynili się w 1997 r. do wprowadzeniu zakazu "walk bez reguł". Tak wówczas nazywano MMA.
Po trwającej wiele lat batalii zakaz został zniesiony. Przyczyniła się do tego kampania prowadzona od wielu lat przez środowisko MMA. Nie da się jednak ukryć, że spory wpływ na to miały kwestie biznesowe. Dyscyplina dynamicznie rozwija się na całym świecie, zdobywa wielu fanów. Z obliczeń zaprezentowanych przez biuro gubernatora Nowego Jorku wynika, że MMA wygeneruje w tym stanie nawet do 140 mln dolarów zysku.
Pada ostatni bastion
Stan Nowy Jork był ostatnim w USA, który zabraniał organizowania zawodów we wszechstylowej walce wręcz. Nie oznacza to, że gal MMA w ostatnich latach w ogóle tam nie było. Sport "zszedł do podziemia", powstały nielegalne struktury, m.in. Underground Combat League. Teraz jednak zostaną przepędzone z rynku przez duże federacje.
Kibice - z Nowego Jorku i nie tylko - cieszą się na historyczną galę. Jednak zanim 12 listopada wojownicy wyjdą do oktagonu (podczas UFC 205), pozostaje jedna kwestia do uregulowania. To temat, który wywołał burzę w USA. Chodzi o stawki ubezpieczenia zdrowotnego sportowców.
Komisja Sportowa Stanu Nowy Jork (New York State Athletic Commission), wychodząc z założenia, że MMA to sport kontuzjogenny, ustaliła minimalne kwoty ubezpieczeń. Każdy zawodnik musi być ubezpieczony na kwotę 50 tys. dolarów (dot. urazów odniesionych podczas walki), a także posiadać ubezpieczenie na wypadek śmierci - również na kwotę 50 tys. dolarów.
Wielki spór o milion
Największe kontrowersje wzbudził jednak inny wymóg. Każdy zawodnik musi mieć polisę na milion dolarów. Chodzi o "pokrycie kosztów medycznych związanych z zagrażającymi życiu urazami mózgu odniesionymi w trakcie walki".
Milion dolarów to suma, która działa na wyobraźnię. Stan Nowy Jork zażądał najwyższej kwoty ubezpieczenia ze wszystkich stanów USA. Dla porównania Komisja Sportowa Stanu Kalifornia wprowadził wymóg posiadania polisy na kwotę 50 tys. dolarów (dotyczącej wszelkiego rodzaju urazów).
Zawodnicy, zwłaszcza ci początkujący, mniej znani, którzy sami musieliby wykupić polisę, już protestują. - Będziemy walczyć poza stanem Nowy Jork - mówią. - Bardzo doceniamy troskę o bezpieczeństwo zawodników, ale musi to być zrobione tak, by nie zabiło naszego marzenia - powiedział trener MMA Kyle Malone.
[nextpage]Ci, którzy nie zgadzają się z decyzją Komisji Sportowej Stanu Nowy Jork, zwracają także uwagę na inną kwestię. MMA ewoluuje. Obecne walki różnią się od tych sprzed prawie dwóch dekad. - Ludzie tkwią w starym sposobie myślenia. Myślą, że to walka w klatce bez reguł, a ludzie, którzy do niej wchodzą, są zwierzętami. Nie na tym to polega. Są reguły. Zakaz wkładania palców do oczu, kopania w krocze, uderzania w tył głowy - wylicza Max McGarr, instruktor Renzo Gracie Academy, klubu brazylijskiego jiu-jitsu.
Mnóstwo pieniędzy? Tylko na pierwszy rzut oka
Czy jednak wspomniany milion dolarów to rzeczywiście - jak twierdzą niektórzy - aż tak ogromna kwota, biorąc pod uwagę ryzyko, na jakie decydują się sportowcy?
Do ciekawych wniosków doszli dziennikarze "Forbesa".
- Stan Nowy Jork "wycenia" mózgi zawodników MMA na 20 tysięcy dolarów rocznie - tak zatytułowano artykuł na temat ubezpieczeń sportowców.
Skąd taka kwota? Punktem wyjścia jest milion dolarów. - Na pierwszy rzut oka brzmi to jak mnóstwo pieniędzy, ale nawet najbardziej powierzchowna analiza ujawni, że to błędne myślenie. Większość zawodników MMA jest w przedziale wiekowym 20-30 lat. Zakładając ostrożnie, że mają przed sobą 50 lat życia, oznacza to, że ich mózg jest "wyceniony" na 20 tys. dolarów rocznie - wyjaśnia "Forbes".
Warto uzmysłowić sobie konsekwencje poważnego urazu mózgu odniesionego w trakcie walki.
- Każdy, kto miał do czynienia z kimś, kto doznał urazu mózgu zagrażającego życiu, wie, z jak ogromnymi kosztami jest to związane. Specjalistyczna opieka medyczna, a do tego częste wsparcie paramedyczne, by pomóc chorym osobom w aktywnościach życia codziennego. Często zdarza się, że osoba z takim urazem musi przebywać w ośrodku opieki, co jest wyjątkowo drogą sprawą - czytamy w "Forbesie".
Dziennikarze zauważają także, że jeśli ktoś doznałby poważnego urazu mózgu w trakcie walki MMA w Kalifornii, wówczas otrzymałby maksymalnie 50 tysięcy dolarów odszkodowania. Czyli - zgodnie z powyższymi założeniami - zaledwie 1000 dolarów na leczenie w danym roku. Taka suma byłaby kroplą w morzu jego potrzeb.
Pamiętają o dramacie Abdusalamowa
W tym sporze jest jeszcze jedna ważna kwestia: ubezpieczenie na milion dolarów pokrywające koszty leczenia osób z urazami mózgu ma dotyczyć nie tylko zawodników MMA, ale także bokserów. Promotorzy tych ostatnich płacili dotychczas znacznie niższe stawki. Standardowym było ubezpieczenie pięściarza na kwotę 7,5 tysiąca dolarów.
Wpływ na taką decyzję z pewnością musiał mieć dramat Magomeda Abdusalamowa. Bokser z Dagestanu doznał poważnych i nieodwracalnych uszkodzeń mózgu podczas walki z Mike'em Perezem, organizowanej w 2013 r. w Madison Square Garden. Był w śpiączce, jest częściowo sparaliżowany, pozostaje pod stałą opieką żony. Koszty długiego pobytu w szpitalu "szły" w setki tysięcy dolarów, a licząc łącznie z późniejszą rehabilitacją przekroczyły 2 miliony dolarów. Tymczasem Rosjanin był ubezpieczony przed walką na 10 tysięcy dolarów (a jego gaża wynosiła 40 tysięcy dolarów).
Żona Abdusalamowa oskarża o zaniedbania lekarzy, którzy zajmowali się bokserem po walce. Rosjanin nawet nie został przewieziony do szpitala, choć jego stan się pogarszał. Złożony został pozew w sądzie przeciwko stanowi Nowy Jork i jego Komisji Sportowej. Rodzina domaga się 100 milionów dolarów odszkodowania. Raport wydany kilka dni temu w tej sprawie wykazał wiele uchybień ze strony Komisji i jej lekarzy.
Burza w Nowym Jorku trwa. Przepisy mają wejść w życie od września br. Władze UFC na razie powstrzymują się od zabierania głosu. Promotorzy bokserscy - w tym ci najwięksi: Bob Arum czy Lou DiBella - są niezadowoleni. Zapowiadają, że jeśli wymóg Komisji nie zostanie zmieniony, nie będą organizować gal w Nowym Jorku.
ZOBACZ WIDEO #dziejesiewsporcie: nietypowy pojedynek kolegów "Lewego". Zmierzyli się w... kuchni