Zdobył złoty medal olimpijski na bosaka. Po wypadku został przykuty do wózka inwalidzkiego
Podczas rywalizacji Etiopczyk, który tym razem pobiegł w butach, odczuwał ciągły ból spowodowany przebytą operacją. Najsłynniejszy maratończyk w historii udowodnił wtedy, że był nie tylko znakomitym biegaczem, ale też wielkim wojownikiem. Jako pierwszy obronił tytuł mistrza olimpijskiego na dystansie 42,195 km (później powtórzył to - w 1976 i 1980 r. - Waldemar Cierpinski z NRD).
Kres kariery ikony afrykańskiego sportu przyszedł na igrzyskach w Meksyku w 1968 roku. Legendarny biegacz miał wówczas 36 lat. Nie ukończył maratonu, zszedł z trasy (a właściwie został z niej zniesiony i odwieziony do szpitala) po pokonaniu kilkunastu kilometrów. Powodem była kontuzja. Okazało się, że Etiopczyk zmagał się z zapaleniem okostnej prawej kości piszczelowej, którego nie udało się wyleczyć na czas.
- Przy takim schorzeniu nie da się wykonać jednego szybszego krok, a co dopiero przebiec prawie 17 km po asfalcie - komentowano ostatni bieg słynnego olimpijczyka.
W 1969 roku Bikila przeżył kolejny dramat w swoim życiu. W wyniku poważnych obrażeń odniesionych w wypadku samochodowym dwukrotny mistrz olimpijski został przykuty do wózka inwalidzkiego. Siedząc za kierownicą samochodu marki Volkswagen, rozbił się podczas próby ominięcia grupy studentów demonstrujących w Addis Ababie. Cudem uszedł z życiem, ale w następstwie wypadku został sparaliżowany od pasa w dół.
Słynny Etiopczyk jednak się nie poddał. Z powodu swojego inwalidztwa nie mógł wrócić na bieżnię, więc został łucznikiem. Przez jakiś czas startował nawet w zawodach w łucznictwie sportowców niepełnosprawnych. Marzył też o tym, żeby wystartować na wózku w maratonie, ale tego celu nie udało mu się już zrealizować.ZOBACZ WIDEO #dziejesiewsporcie: tak strzela Messi. Najlepsze gole zza pola karnego