Musieli czekać na tańszy lot. Olimpijczycy z Kenii trafili do slumsów, przeżyli strzelaninę

Powrót Kenijczyków z Brazylii znacznie się opóźnił, a wszystko przez urzędników. Noc spędzili w slumsach, gdzie przeżyli jedne z najgorszych chwil w życiu.

Robert Czykiel
Robert Czykiel
Getty Images / Quinn Ronney

Kenia na igrzyskach olimpijskich w Rio de Janeiro była najlepszym przedstawicielem Afryki. Reprezentanci tego kraju zdobyli sześć złotych, sześć srebrnych i jeden brązowy medal, co dało im piętnaste miejsce w klasyfikacji medalowej.

Kenijscy działacze jednak zawiedli swoich sportowców i nie zagwarantowali im komfortowego powrotu do domów. Urzędnicy szukali jak najtańszych przelotów z Brazylii, co wydłużyło pobyt olimpijczyków w Rio. To z kolei zrodziło problemy.

W czwartek rano zamknięto wioskę olimpijską i Kenijczycy musieli znaleźć inne noclegi. Zameldowano ich... w slumsach. Wesley Korir, który startował w maratonie, za pośrednictwem portali społecznościowych pokazywał warunki, w których musieli spędzić jeden dzień. Sportowcy mieszkali w ruinach.

- Nieprawdopodobne, w jakich warunkach musieliśmy spędzić noc po zamknięciu wioski olimpijskiej - pisze Korir.


To nie wszystko, bo olimpijczycy bali się o swoje życie. W nocy, nieopodal miejsca ich zamieszkania, doszło do strzelaniny. Na szczęście sportowcom nic się nie stało i w piątek wrócili do domów.

- Nigdy nie byłem tak szczęśliwy po opuszczeniu swojego miejsca pobytu - przyznaje maratończyk.


Minister sportu w Kenii zapewnił, że dołoży wszelkich starań, aby wyjaśnić całą sprawę. Tamtejszy Komitet Olimpijski od dłuższego czasu oskarżany jest o niegospodarność i korupcję.

ZOBACZ WIDEO #dziejesiewsporcie: dwóch piłkarzy Bayernu lepszych od czterdziestu rywali

Już uciekasz? Sprawdź jeszcze to:
×