W sobotę Liverpool FC pokonał 4:1 mistrza Anglii, Leicester City, ale po meczu menedżer "The Reds" - 49-letni Juergen Klopp - zaapelował do kibiców, żeby ci powstrzymali się od skandowania jego nazwiska podczas spotkania.
Niemiec zdaje sobie sprawę z tego, że jego prośba jest nietypowa, ale nie zamierza pójść na kompromis w tej sprawie. - Nie śpiewajcie mojego nazwiska w trakcie meczów - zwrócił się z apelem do kibiców Klopp.
Podczas rozmowy z dziennikarzami trener pochodzący ze Stuttgartu wyjaśnił powody swojej decyzji.
- W sobotę, kiedy z trybun było słychać "Juergen Klopp la la la", Leicester wychodziło "sam na sam" z Simonem Mignoletem. Podobna sytuacja miała miejsce w meczu z Arsenalem Londyn. To tak, jakby świętować zdobycie gola z rzutu karnego jeszcze przed wykonaniem "jedenastki" - powiedział były szkoleniowiec Borussii Dortmund.
- To miłe, ale nie jest konieczne. Czułbym się lepiej, gdyby tego nie robili. Wiem, że moja prośba nie brzmi mądrze, ale taki już jestem - dodał Klopp.
Jurgen Klopp has explained his angry reaction to #LFC fans chanting his name. https://t.co/Y2rKCNT41v pic.twitter.com/gRYlQY1bOR
— TEAMtalk (@TEAMtalk) 11 września 2016
ZOBACZ WIDEO #dziejesiewsporcie: Ronaldinho znów strzelił gola dla Barcy. Nietypowego