Napaść, pobicie, kradzież, więzienie. Ten piłkarz był królem strzelców w Anglii

Krzysztof Gieszczyk
Krzysztof Gieszczyk
- Jestem bardzo, ale to bardzo rozczarowany - powiedział Whelan. - King jest okropnym wzorcem dla młodych piłkarzy. Nie winię działaczy Hull, bo Marlon sam ponosi odpowiedzialność za swoje czyny. Obiecał mi przed sezonem, że będzie ciężko trenował, ale skończyło się znowu na konflikcie z prawem. Wcześniejsze swoje przewinienia zawsze ukrywał. Teraz już wiemy, że zatrudnienie go było błędem.

King, po ataku na dziewczynę, przez siedem lat figurował w rejestrze przestępców seksualnych. Cały czas utrzymywał, że został skazany niesłusznie. Usłyszał wyrok - 18 miesięcy więzienia.

Gonił dziewczynę z pasem

Piłkarz nie panował nad nerwami także w kontaktach z kolegami z zespołu. W 2009 roku tabloidy opisały, jak uderzył głową kolegę z Hull City, Deana Windassa. Do zdarzenia miało dojść podczas nocnego wypadku do kasyna.

Klub prowadził wewnętrzne śledztwo, które oficjalnie niczego wielkiego nie wykazało. Ot, zwykła kłótnia. Początkowo skończyło się na karze finansowej. Obaj zainteresowani bagatelizowali sprawę. "The Sun" pisał, że byli pijani, jednak nie sposób stwierdzić, co rzeczywiście się stało.

Sprawy nie chciał jednak popuścić trener. Zakończyło się kłótnią z Philem Brownem i odejściem Kinga z zespołu.

W 2010 roku znowu było pobicie. Policja została wezwana przez taksówkarza pod klub w Soho. Kiedy funkcjonariusze przybyli na miejsce, zobaczyli jak czarnoskóry piłkarz gonił z wielkim pasem w dłoni dwie kobiety.

Jedna z nich wyjaśniła, że zaatakował je bez powodu, kiedy wychodziły z lokalu. Kobieta doznała uszkodzenia ciała, bowiem klamra od pasa pocięła jej twarz, powodując także liczne obrzęki. King został skazany na karę w wysokości 1000 funtów, do tego musiał zapłacić poszkodowanej 500 funtów.

W 2013 roku piłkarz został oskarżony o to, że potrącił 40-letniego mężczyznę niedaleko stacji kolejowej Paddington w Londynie. Poszkodowany nie doznał poważnych obrażeń, ale na niekorzyść Kinga przemawiał fakt, że odjechał z miejsca wypadku.
King przed rozprawą o pobicie 20-latki (fot. AFP) King przed rozprawą o pobicie 20-latki (fot. AFP)
Piłkarzowi się upiekło. Policja uznała, że jest niewinny i uwierzyła w zapewnienia Kinga. Reprezentant Jamajki twierdził, że - jadąc wielkim SUV-em - nie zauważył potrącenia.

Bo jechał za wolno

W maju 2014 roku został skazany na osiemnaście miesięcy więzienia. Rok wcześniej w Nottinghamshire doprowadził do wypadku, w którym ucierpiały trzy osoby. Zarzucano mu niebezpieczną jazdę.

Zobacz: Z atrapą broni napadł na własnego szefa. Polski medalista trafił za kratki

Sąd orzekł, że z przedstawionych materiałów wyraźnie widać winę oskarżonego. - To nie była tylko głupota czy brawura, ale arogancka jazda, która mogła skutkować poważnymi konsekwencjami. Tak też się stało, czym oskarżony się nie przejmował - tak napisano w wyroku.

Ustalono, że King jechał za autem, które wg niego poruszało się zbyt wolno. Podjechał więc do samochodu na tyle blisko, że doprowadził do wypadku. Samochód wypadł z drogi i wylądował w rowie. Piłkarz uciekł z miejsca zdarzenia. Był przekonany, że kierowca volkswagena zginął na miejscu.

Tak się nie stało. Poszkodowany trafił na dwa tygodnie do szpitala, wymagał operacji, ale jego życiu nie zagrażało niebezpieczeństwo. Adwokat Kinga argumentował, że jego klient "był sfrustrowany" wolno jadącym pojazdem. Okazało się, że nie tylko, bo piłkarz jedną rękę miał zajętą - trzymał loda kupionego w fast foodzie. Oprócz kary więzienia dostał trzyletni zakaz kierowania pojazdami.

ZOBACZ WIDEO #dziejesiewsporcie: 98 sekund i koniec. Nokaut "latającym kolanem"

Już uciekasz? Sprawdź jeszcze to:
×
Sport na ×