Radziecki system zrujnował jej życie. Mając 20 lat, została sparaliżowana

Robert Czykiel
Robert Czykiel
- Muchina wykonywała właśnie "salto Thomasa". Coś nie poszło po jej myśli i upadła na twarz. Wszyscy do niej podbiegli. Jelena była nieprzytomna, a puls był niewyczuwalny. Wiadomo było, że złamała kręgosłup. Od razu przetransportowano ją samolotem do szpitala w Moskwie - opowiada Lidia Iwanowa, która była świadkiem wypadku.


Operacja okazała się bardzo skomplikowana. Początkowo nie było wiadomo, czy 20-letnia sportsmenka przeżyje. Na szczęście lekarze ją uratowali, ale doszło do paraliżu wszystkich kończyn. Doszło bowiem do poważnego uszkodzenia rdzenia kręgowego. Skutki takiego urazu są nieodwracalne.

Radzieccy specjaliści robili wszystko, aby przywrócić gimnastyczkę do zdrowia. Bez efektów. Jelena nie mogła stać, siedzieć, a nawet utrzymać łyżeczki w dłoni. Potrafiła jedynie poruszać barkami oraz łokciami. Władze ZSRR postanowiły osłodzić jej cierpienie i wręczyły jej Order Lenina oraz Srebrny Medal Orderu Olimpijskiego. Dla gimnastyczki było to jednak marne pocieszenie.

Wielokrotna mistrzyni świata pozostała sparaliżowana do końca życia. Pomimo cierpienia rzadko narzekała na swój los. Dopiero wiele lat po wypadku, na łamach czasopisma "Ogonyok", otwarcie skrytykowała radziecki program szkolenia gimnastyków.

- Dla ZSRR zawsze najważniejszy był prestiż narodu. Stąd zapotrzebowanie na zwycięstwa za wszelką cenę. Od dzieciństwa uczono nas, że ludzkie życie jest niewiele warte w porównaniu do prestiżu narodu. Nie chcę potępiać i obwiniać kogokolwiek za to, co mi się stało. Nie mam żalu do trenera Klimenki, bo on był ofiarą funkcjonującego systemu. Po prostu wykonywał swoją pracę. Po wypadku zauważyłam milczenie i obojętność. Wszyscy wiedzieli, że nie mogę normalnie funkcjonować, a mimo to milczeli. Nikt nie pochylił się nad moją osobą. Zapominają o wszystkich, bo dla nich najważniejsze jest, aby iść do przodu - mówiła Muchina.

W tym samym wywiadzie radziecka gimnastyczka zdradziła, że tuż po wypadku jej ulżyło. "Dzięki Bogu, że nie wystartuję na igrzyskach" - miała pomyśleć Muchina.

Zmarła w wieku 46 lat, 22 grudnia 2006 roku. W ostatnich latach życia zmagała się z wieloma chorobami.

Załamał się i uciekł z ZSRR

Na koniec warto jeszcze pochylić się nad trenerem Michaiłem Klimenką. Co się działo z rosyjskim szkoleniowcem po wypadku? Swoich marzeń o złocie olimpijskim nigdy nie spełnił. Tragedia Muchiny sprawiła, że jej szkoleniowiec został wykluczony z kadry na IO w Moskwie. Niedługo potem opuścił Związek Radziecki.

Klimenko wyjechał do Włoch, gdzie znalazł drugi dom. Podobno wypadek jego najzdolniejszej gimnastyczki mocno nim wstrząsnął i do końca życia nie potrafił się z tym pogodzić. Odszedł niespełna rok po śmierci Muchiny. 15 listopada 2007 roku kontrowersyjny trener zmarł na raka.

Światowe władze federacji gimnastycznej także wyciągnęły lekcję z tragedii radzieckiej sportsmenki. Tuż po fatalnym wypadku kobietom zakazano wykonywania "salta Thomasa". Od przyszłego roku będzie też zabronione u mężczyzn.

ZOBACZ WIDEO #dziejesiewsporcie: to walka roku? Padł, ale odpowiedział nokautem

Już uciekasz? Sprawdź jeszcze to:
×