31-letni Miroslav Koprić trafił do Birkirkara FC z chorwackiego NK Lucko na zasadzie wolnego transferu w styczniu 2016 r. Ten rok kończy w fatalnym nastroju, z nadwyrężoną reputacją. Działacze klubowi postawili go w bardzo niekorzystnym świetle.
Piłkarz nie zamierza jednak siedzieć cicho i kontratakuje. Na komisariacie zeznał, że nie brał udziału w czynach korupcyjnych. Oskarżył za to prezesa swojego klubu Adriana Deliego o... porwanie!
- Wywieziono mnie poza miasto i przetrzymywano w garażu. Deli i jego sześciu współpracowników próbowało wymusić na mnie przyznanie się do winy. Zabrali mój telefon i laptop. Grozili, że zawiadomią policję. Ale ja nie ustawiałem meczów - powiedział Koprić.
W aferę miał być również zamieszany były szkoleniowiec Birkirkary Drażen Besek. (w latach 2003-05 szkoleniowiec Zagłębia Lubin). Chorwacki trener odpiera te oskarżenia.
- To jest nonsens. Pracowałem w wielu miejscach na świecie, ale w takim jak tu - nigdy! Birkirkara jest zdecydowanie najmniej profesjonalnym klubem, w którym byłem - stwierdził Besek.
Co na temat rewelacji Kopricia mają do powiedzenia działacze maltańskiego klubu? Twierdzą, że porwanie zostało wymyślone przez piłkarza.
- Przedstawiciele Birkirkara FC w żadnym momencie niczego nie wymuszali na panu Kopriciu ani nie robili nic wbrew jego woli, co mogłoby być niezgodne z prawem - można przeczytać w piśmie opublikowanym w lokalnych mediach.
Birkirkara FC to czterokrotny mistrz Malty, pięciokrotny zdobywca Pucharu Malty i siedmiokrotny triumfator Superpucharu Malty. Po 15 kolejkach obecnych rozgrywek drużyna ma 24 punkty i zajmuje szóste miejsce w tabeli.
ZOBACZ WIDEO #dziejesiewsporcie: rugbista brutalnie zaatakował sędzię! Kobieta trafiła do szpitala