Rigobert Song miał dużo szczęścia. - Pamiętam, że w chwili ataku czułem się tak, jakby moja głowa miała zaraz eksplodować. Dobrze, że upadłem na bok, bo dzięki temu nie połknąłem języka - opowiada o dramacie na łamach "L'Equipe" emerytowany sportowiec.
Były zawodnik m.in. Liverpoolu twierdzi, że życie uratował mu pies. - Zaczął głośno szczekać, gdy upadłem. Dzięki temu mój przyjaciel mnie znalazł, udzielił pomocy, a ja żyję - zdradza Song, który po tym zdarzeniu dwa dni leżał w śpiączce.
Zobacz także: W sieci pojawiło się zdjęcie Songa ze szpitala. Są dobre wiadomości o jego zdrowiu
40-latek w tym trudnym dla siebie czasie mógł liczyć nie tylko na wsparcie rodziny, ale również swojego kraju. Kameruński rząd przeznaczył 78 tysięcy funtów na jego leczenie. - Dziękuję za pomoc przede wszystkim prezydentowi Paulowi Biyi i jego żonie Chantal Biyi - podkreśla Song.
Kameruńczyk w trakcie swojej 16-letniej kariery zawodowej grał w takich klubach jak: FC Metz, Salernitana, Liverpool, West Ham United, 1.FC Koeln, RC Lens, Galatasaray Stambuł i Trabzonspor. W reprezentacji zaliczył 137 meczów, strzelił pięć goli i zdobył dwa Puchary Narodów Afryki.
ZOBACZ WIDEO #dziejesiewsporcie: Rosberg po raz ostatni prowadził bolid F1. Selfie w trakcie jazdy!