Ronda Rousey przez kilka lat była największą gwiazdą kobiecego MMA. Amerykanka siała postrach w UFC i wydawało się, że na lata zdominuje kategorię kogucią. Przyszedł jednak 2015 rok i nagle wszystko się zmieniło.
"Rowdy" już na początku drugiej rundy została znokautowana przez Holly Holm. Wypadek przy pracy? Ponad rok później przekonaliśmy się, że nie. 30 grudnia ubiegłego roku Amanda Nunes błyskawicznie znokautowała niedawną gwiazdę. 29-latka padła po 48 sekundach.
Wszyscy zastanawiają się, co dalej z Rousey. Każdemu na jej miejscu byłoby trudno się pozbierać. Dana White wypowiedział się na temat swojej gwiazdy. To nie są optymistyczne słowa.
- Rozmawiałem z nią. Na ten moment wydaje mi się, że nie zawalczy ponownie. Myślę, że ona właśnie skoczyła karierę w MMA. Ma zamiar zacząć żyć z dala od walk - mówi prezydent UFC.
Wygląda więc na to, że była mistrzyni UFC na dobre rozstaje się z MMA. "Rowdy" ciężko zniosła ostatnie dwie porażki, choć otworzyły jej oczy na kilka spraw.
- Zawsze kariera i rekord znaczyły dla niej wszystko. Po pierwszej porażce zaczęła się zastanawiać, po co to robi i czy tak ma wyglądać jej życie. Chce zdobywać nowe doświadczenia. Chyba właśnie zaczyna to robić. Ma mnóstwo pieniędzy i nigdy nie będzie jej ich brakować - dodaje White.
"Rowdy" rzeczywiście nie ma prawa narzekać na finanse. Za samą walkę z Nunes otrzymała trzy miliony dolarów, a więc wraz z Conorem McGregorem najwięcej w UFC. Do tego należy doliczyć liczne kontrakty sponsorskie. Amerykańska wojowniczka zarobiła fortunę i może skupić się na innych wyzwaniach.
ZOBACZ WIDEO #dziejesiewsporcie: o krok od tragedii! Kolarz cudem uniknął upadku z wysokości