W październiku 2015 roku James McSweeney zadebiutował w polskiej federacji KSW. Anglik już w pierwszej rundzie poddał Marcina Różalskiego. Kolejnym rywalem był mistrz kategorii ciężkiej, Karol Bedorf. Tym razem to Polak był górą i po niespełna czterech minutach zmusił sędziego do przerwania pojedynku.
Niebawem minie rok od ostatniej walki Anglika w Polsce. Okazuje się, że 36-latek musi zakończyć karierę. Wszystko przez problemy zdrowotne, które pojawiły się także w starciu z Bedorfem.
- W marcu walczyłem o mistrzowski tytuł na KSW i podczas pojedynku miałem mini atak padaczki. Czułem już wcześniej, że się zbliża i to naprawdę przerażające uczucie podczas walki. Próbowałem się jakoś trzymać na tyle, na ile było to możliwe, ale skończyło się zatrzymaniem walki przez sędziego. Właśnie to wydarzenie nakłoniło mnie do dokładnych badań - opowiada McSweeney (za mmanews.pl).
Wyniki nie były optymistyczne. Okazało się, że przy mózgu jest blizna, która prowadzi do ataku padaczki. 36-latek jednak zbagatelizował problem i bił się dalej.
W październiku ubiegłego roku McSweeney przegrał na gali AFC 17 z Taiem Tuivasą. Już na początku walki pojawiły się problemy ze wzrokiem.
- W pewnym momencie padłem na plecy, patrzyłem w górę i nie mogłem w ogóle dostrzec mojego rywala. Nie mogłem się rozglądać ani na lewo, ani na prawo i coś mi podpowiedziało, że jeżeli wstanę, to rywal znokautuje mnie do nieprzytomności. Gdy na koniec rundy wróciłem do narożnika, poinformowałem ich, że nie widzę na oko. Lekarz zapytał, czy mogę kontynuować, ale nie potrafiłem odpowiedzieć już na to pytanie.
"The Hammer" z obawy o zdrowie przechodzi na sportową emeryturę. Rekord Anglika to piętnaście zwycięstw i tyle samo porażek. Przy MMA jednak zostaje - w pełni poświęci się rozwijaniu swojej federacji Australian Fighting Championship oraz własnego klubu.
ZOBACZ WIDEO #dziejesiewsporcie: huknął jak Ronaldo. O golu 16-latka z Realu jest głośno