W czwartkowym meczu z Ajaksem Amsterdam w Lidze Europy znowu kilka razy uratował skórę swoim kolegom. Arkadiusz Malarz miał też mnóstwo szczęścia, gdy sędziowie nie zauważyli, że złapał piłkę za linią bramkową. Gdyby nie jego spryt, bramka pewnie zostałaby uznana.
Dzisiaj kibice Legii Warszawa nie wyobrażają sobie zespołu bez niego. Początki były jednak zupełnie inne. Gdy trafił do stolicy w 2015 roku, to nie brakowało głosów, że stało się tak dzięki znajomości z Michałem Żewłakowem. Potem długo musiał pracować na zaufanie trenera i fanów.
- Już przyjście na Łazienkowską było trudne, bo nie brakowało życzliwych osób, które twierdziły, że Michał Żewłakow ściągnął sobie do klubu kolegę. Nikt nie patrzył na to, jak broniłem w Bełchatowie, że po prostu sobie na to zapracowałem. To były irracjonalne opinie, bo kto wykłada pół miliona złotych, by mieć się z kim kawy napić? A jednak takie słowa bolały. Musiałem być bardzo cierpliwy - opowiada w "Przeglądzie Sportowym".
W wywiadzie z Izabelą Koprowiak nie mogło zabraknąć bardziej osobistych tematów. Malarz zdradził, że choć w metryce ma 36 lat, to czuje się na 28. Piłka nożna nadal daje mu mnóstwo szczęścia.
- Mam w sobie trochę gówniarstwa, świeżości, zapał do pracy. Ktoś może myśleć: pieprzy głupoty. Ale ja naprawdę nie czuję się na swoje lata. Rano zaprowadzam synków do przedszkola, biegnę na trening. Jestem pierwszy w szatni i tak bardzo się cieszę, że wciąż mogę robić to, co kocham - zdradza.
Bramkarz Legii nie jest jednak typem zawodnika, który prowadzi perfekcyjny tryb życia. Okazuje się, że pochłania wielkie ilości kawy, a w dodatku nie odmawia sobie papierosów.
- Wypijam siedem kaw dziennie, śmieją się ze mnie, że padnę na serce, ale to przyzwyczajenie z Grecji. Czasem sięgnę po fajki, z tym nie da się skończyć, na szczęście nie przeszkadzają - kończy.
Arkadiusz Malarz w tym sezonie jest pierwszym bramkarzem mistrza Polski. We wszystkich rozgrywkach rozegrał w tym sezonie 33 mecze. Największym sukcesem był wybór do jedenastki najlepszych piłkarzy w szóstej kolejce fazy grupowej Ligi Mistrzów.
ZOBACZ WIDEO #dziejesiewsporcie: niecodzienny gol z połowy boiska. To... "samobój"!