Kowalczyk komentuje triumf w 54-kilometrowym maratonie. Padło hasło "masochistka"

Start na niezwykle wymagającej trasie był dla biegaczki z Kasiny Wielkiej nie tylko walką z dystansem. Zadania z pewnością nie ułatwiał jej plecak.

Piotr Bobakowski
Piotr Bobakowski
Justyna Kowalczyk PAP / Grzegorz Momot / Na zdjęciu: Justyna Kowalczyk
- O tak, jestem masochistką. Birken do kolekcji. Vale i Peep (serwismeni Valentina Vuerich i Peep Koidu - przyp. red.) dziękuję za wspaniale przygotowane narty - napisała Justyna Kowalczyk po triumfie w prestiżowym maratonie narciarskim w Birkebeinerrennet w Norwegii.

Biegaczka z Kasiny Wielkiej pokonała dystans 54 km (z miejscowości Rena do Lillehammer) w czasie 2:46,42. Druga na mecie Szwedka Britte Johansson Norgren straciła do Polki ponad cztery minuty.

Start w Birkebeinerrennet był dla Kowalczyk walką z dystansem i własnymi słabościami. Prawdopodobnie z tego powodu w komentarzu sportsmenki znalazło się porównanie do... masochizmu.

Uczestnicy norweskiego maratonu rywalizowali na trudnej trasie, biegnąc z ważącymi minimum 3,5 kg plecakami. Ma to symbolizować wyprawę lojalistów ze stronnictwa Birkebeiner, którzy na początku XIII wieku uciekali na tym samym dystansie z dwuletnim wówczas pretendentem tronu Haakonem Haakonssonem. Przyszły monarcha był niesiony na plecach i ważył ok. 3-4 kg.

ZOBACZ WIDEO #dziejesiewsporcie: bili się bez opamiętania. Wielka zadyma w rugby

Starty w biegach długodystansowych zaowocują medalem Justyny Kowalczyk w IO 2018?

zagłosuj, jeśli chcesz zobaczyć wyniki

Już uciekasz? Sprawdź jeszcze to:
×
Sport na ×