W niedzielę wszyscy spodziewali się niezwykle trudnego spotkania w Podgoricy i tak też było. Polacy wyszarpali zwycięstwo z Czarnogórą w eliminacjach do mistrzostw świata 2018. Zwycięskiego gola na 2:1 zdobył efektownym lobem Łukasz Piszczek. Wcześniej jednak to Robert Lewandowski zachwycił świat.
Napastnik Bayernu Monachium w pierwszej połowie otworzył wynik spotkania idealnym strzałem z rzutu wolnego. Po meczu "Lewy" zdradził, że ta bramka to w dużej mierze zasługa Kamila Grosickiego.
Chodzi o sytuację z piątkowego treningu. Kapitan Biało-Czerwonych posłał piłkę wysoko nad poprzeczką, co wymownie skomentował Grosicki. - "Lewy", hundred million, what is this, my friend?!" (z ang. "Lewy", sto milionów. Co to jest, przyjacielu?).
- "Grosik" mnie zdenerwował swoim komentarzem. Musiałem mu pokazać, że na treningu trenuje się rzuty wolne, szuka się czegoś nowego, a na meczu podchodzi się i strzela. Dzisiaj to się udało. "Grosik" wjechał mi na ambicję i musiałem mu coś udowodnić - komentuje Lewandowski na kanale "Łączy nas piłka".
Lewandowski odniósł się także do Tomasza Hajty. Były obrońca reprezentacji Polski kilka miesięcy temu - podczas meczu Bundesligi Mainz vs Bayern - wypalił, że Robert nie potrafi strzelać rzutów wolnych. Kilka sekund później "Lewy" umieścił piłkę w siatce.
W niedzielny wieczór Hajto - razem z Mateuszem Borkiem - komentował spotkanie w Podgoricy. Lewandowski po meczu przekazał kilka słów byłemu piłkarzowi kadry. W dość ironicznym tonie. - Serdeczne pozdrowienia. Tomek zawsze był technicznym zawodnikiem, a więc wie, jak to jest. Zawsze trzeba do końca wierzyć - zakończył "Lewy", mając na myśli swoją bramkę z wolnego.
ZOBACZ WIDEO #dziejesiewsporcie: kuriozum w MMA. Znokautowany fighter zaczął dusić sędziego!