Nieudany żart primaaprilisowy. Piłkarz Bayernu już zawiadomił prawnika

Getty Images / Bongarts/Dean Mouhtaropoulos
Getty Images / Bongarts/Dean Mouhtaropoulos

Jedna z niemieckich firm przekonała się, że trzeba uważać nawet z żartami na 1 kwietnia. Wszystko przez bezprawne wykorzystanie wizerunku Philipa Lahma.

1 kwietnia - jak co roku - w światowych mediach zaroiło się od nieprawdziwych informacji. Ten dzień jest okazją do żartów, które ich autorom zazwyczaj uchodzą płazem. Jednak nie w każdym przypadku. Poniedziałkowy "Bild" informuje o sprawie, która prawdopodobnie będzie mieć finał w sądzie, a dotyczy czołowego piłkarza Bayernu Monachium.

Niemiecka firma FITrate, która ma za naszą zachodnią granicą sieć klubów fitness, próbowała "wkręcić" fanów, wykorzystując do tego Philippa Lahma. Do mediów rozesłano komunikat prasowy, w którym poinformowano, że gracz Bawarczyków został inwestorem spółki. Podano także, że wpompuje w ten biznes "siedmiocyfrową kwotę".

Wiele niemieckich tytułów połknęło haczyk (w tym największa niemiecka agencja prasowa SID) i nieprawdziwa wiadomość zaczęła żyć własnym życiem. Żart oburzył doświadczonego obrońcę. Dlatego Lahm skontaktował się już ze swoim prawnikiem i rozważa skierowanie sprawy do sądu. Chodzi o bezprawne wykorzystanie jego wizerunku.

- To był tani chwyt marketingowy opierający się na popularności Lahma - mówi Roman Grill, przedstawiciel niemieckiego piłkarza.

Żart początkowo wydawał się wiarygodny, bo gracz Bayernu znany jest z tego, że inwestuje w różne projekty. Przedstawiciele FITrate nie uzyskali jednak wsparcia od Lahma, a do tego mogą zapłacić mu wysokie odszkodowanie.

ZOBACZ WIDEO #dziejesiewsporcie: żona zostawiła Szczęsnego. Ruszyła do Paryża

Źródło artykułu: