Patryk Parol jest piłkarzem CD Eldense. Został wypożyczony z włoskiej Novary. Z jego relacji (Polak nie zagrał przeciw rezerwom Barcelony - przyp. red.) wynika, że w sprzedanie meczu zamieszanych jest trzech-czterech zawodników, trener Filippo Di Pierro oraz dyrektor generalny Nobile Capuani. Ci dwaj ostatni już trafili w ręce policji.
- Masakra, zadyma straszna - przyznaje Polak w wywiadzie dla weszlo.com. - Mózgiem operacji był Nico Chafer (pomocnik - przyp. red.) z innymi trzema graczami, a dyrektor i trener robili to z innej strony, z innymi osobami. Niebezpieczni ludzie - dodaje.
21-letni napastnik zdradza, że piłkarze-oszuści mogli zarobić na samym spotkaniu z Barceloną ok. 400 tysięcy euro (sami dostają nie więcej niż 1600 euro miesięcznie z klubu). Co najgorsze, to nie był jednorazowa akcja. Piłkarze CD Eldense już wcześniej współpracowali z mafią. Wszystko wyszło na jaw po meczu z Cornellą.
- Gracze przeciwnej drużyny zaczęli mówić do naszego zespołu, czemu my biegamy, czemu gramy w ogóle i próbujemy strzelać gole. Było 1:3, a mecz miał się skończyć 1:4. Stanęło szczęśliwie na 1:3 (...). Po meczu z Barceloną przyszły trzy osoby z mafii pod nasz autokar i pokazują: ten, ten i ten mieli z nami zakłady, za mecz z Cornellą straciliśmy 50 tysięcy euro - zdradził Parol.
Przypomnijmy, że władze CD Eldense po klęsce z "Dumą Katalonii" ogłosili, że wycofują się z rozgrywek. Rozwiązali również umowę z włoskim sponsorem, który mógł maczać palce w ustawianiu spotkań. Polski piłkarz po tym wszystkim nie zamierza zostawać w Hiszpanii.
- Na razie nic nie wiemy, nic nam tutaj nie mówią. Ale sądzę, że po prostu pójdę do szefów klubu, dadzą mi to, co mają mi dać i wracam do Novary. Mam jeszcze rok kontraktu we Włoszech i myślę, że tutaj nie zostanę - przyznał Parol.
ZOBACZ WIDEO #dziejesiewsporcie: polski wojownik prosto z oktagonu trafił na... porodówkę