Po remisie (1:1) w meczu z Club Atletico Tigre, Racing Club de Avellaneda zapewnił sobie dziewiąte w historii klubu mistrzostwo kraju. W mieście pod Buenos Aires rozpoczęło się świętowanie, w trakcie którego Gabriel Aranda paradował z... czaszką. Dokładniej rzecz ujmując: z czaszką swojego dziadka.
Jak wyjaśnia serwis thebubble.com, zmarły przed kilkoma laty dziadek Arandy, Valentin Aguilera, przez całe życie był fanem piłkarskiego klubu z Avellanedy. Wnuk chciał, by jego dziadek choć w pewnym stopniu uczestniczył w tym wspaniałym dla Racing Club sezonie.
Gabriel Aranda wykopywał część szkieletu za każdym razem, gdy piłkarze z Avellanedy rozgrywali mecz na swoim stadionie. Nie inaczej postąpił po wywalczeniu mistrzostwa Argentyny. "Gabriel jest przekonany, że czaszka dziadka pomogła drużynie w wywalczeniu mistrzostwa" - opisuje thebubble.com.
#TNTSports | ¡¡Nadie se quiso quedar afuera de la fiesta de Racing!! @nico_latini nos cuenta la historia del día en #LaFechaTNT ¡NO LO VAS A PODER CREER! pic.twitter.com/wOVlm7JQLv
— TNT Sports LA (@TNTSportsLA) 1 kwietnia 2019
Zobacz także:
Serie A: "Halo, pan Piątek?". Zobacz memy po meczu Milan - Udinese
Nowe informacje ws. bójki Jordana Pickforda. Wiemy, dlaczego zaatakował kibica
ZOBACZ WIDEO Andrew Cole dla WP SportoweFakty: Byłem w szoku po wygranej w Paryżu