W Argentynie kibic świętował mistrzostwo z czaszką swojego dziadka

Instagram / TNTSportsLA / Na zdjęciu: Gabriel Aranda z czaszką
Instagram / TNTSportsLA / Na zdjęciu: Gabriel Aranda z czaszką

Choć brzmi to kuriozalnie, pewien kibic Racing Club de Avellaneda po wywalczeniu przez jego klub mistrzostwa Argentyny wyszedł na ulice z czaszką... swojego dziadka. Co więcej - nie był to jedyny raz, gdy wykopał część szkieletu spod ziemi.

Po remisie (1:1) w meczu z Club Atletico Tigre, Racing Club de Avellaneda zapewnił sobie dziewiąte w historii klubu mistrzostwo kraju. W mieście pod Buenos Aires rozpoczęło się świętowanie, w trakcie którego Gabriel Aranda paradował z... czaszką. Dokładniej rzecz ujmując: z czaszką swojego dziadka.

Jak wyjaśnia serwis thebubble.com, zmarły przed kilkoma laty dziadek Arandy, Valentin Aguilera, przez całe życie był fanem piłkarskiego klubu z Avellanedy. Wnuk chciał, by jego dziadek choć w pewnym stopniu uczestniczył w tym wspaniałym dla Racing Club sezonie.

Gabriel Aranda wykopywał część szkieletu za każdym razem, gdy piłkarze z Avellanedy rozgrywali mecz na swoim stadionie. Nie inaczej postąpił po wywalczeniu mistrzostwa Argentyny. "Gabriel jest przekonany, że czaszka dziadka pomogła drużynie w wywalczeniu mistrzostwa" - opisuje thebubble.com.

Zobacz także:
Serie A: "Halo, pan Piątek?". Zobacz memy po meczu Milan - Udinese
Nowe informacje ws. bójki Jordana Pickforda. Wiemy, dlaczego zaatakował kibica

ZOBACZ WIDEO Andrew Cole dla WP SportoweFakty: Byłem w szoku po wygranej w Paryżu

Komentarze (0)