- W tej chwili przestałem trenować, jestem na wakacjach. Piję od 8-10 do 12 piw dziennie. Nie jem, kalorie dostarczam sobie z alkoholu. Ciągle trenowałem, ale nie było żadnych postępów, więc teraz zrobiłem sobie czas wolny - przyznał w rozmowie z iFL TV Tyson Fury (cytaty za "The Sun").
To fatalna informacja dla kibiców pięściarstwa, którzy od dawna oczekują unifikacyjnego pojedynku wagi ciężkiej pomiędzy Furym, czyli mistrzem świata WBC i Anthonym Joshuą, który w grudniu znokautował Kubrata Pulewa i obronił pasy WBO, WBA, IBF i IBO.
Według doniesień medialnych i słów promotorów, do walki miałoby dojść w czerwcu bieżącego roku (więcej TUTAJ). - Czy będę walczył z Joshuą w ciągu następnych dziesięciu minut? Nie. Czy myślę, że walka w końcu się wydarzy? Tak, to musi się wydarzyć - stwierdził Fury.
ZOBACZ WIDEO: "Słabo panowie". Jan Błachowicz o zagranicznym komentarzu jego walki
Brytyjczyk ostatnią walkę stoczył w lutym 2020 roku, gdy pokonał po nokaucie w 7. rundzie Deontaya Wildera. Do ringu miał wrócić podczas grudniowej gali w Londynie, ale nie dogadał się z promotorami ws. wynagrodzenia i przeciwnika.
Fury wyjaśnił teraz, że nie będzie walczył już w Wielkiej Brytanii. Już wcześniej informowano, że jego pojedynek z Joshuą mógłby odbyć się w Zjednoczonych Emiratach Arabskich. - Cokolwiek powiedzą, jest to dla mnie nieważne. Dopóki nie będę miał daty walki i piekielnie dużej sumy pieniędzy w kieszeni, nie będzie jej - wyznał Fury.
Fury w przeszłości miał spore problemy z alkoholem. Po zwycięskiej walce z Władimirem Kliczką w listopadzie 2015 r. i zdobyciu mistrzowskich pasów zaczął coraz częściej pojawiać się na imprezach. Sam wyznał, że uzależnił się alkoholu i narkotyków. Cierpiał też na depresję (więcej TUTAJ).