Zwieńczeniem charytatywnej gali braci Collins była walka byłego premiera Kazimierza Marcinkiewicza z Rafałem Collinsem. Choć Marcinkiewicz był liczony, to dotrwał do końca pojedynku. Ten zakończył się remisem, ale nie wynik był najważniejszy. Celem gali było zebranie środków na pomoc dzieciom i rodzinom w trudnej sytuacji materialnej.
Marcinkiewicz pokazał serce do walki. Po niej przyznał, że dostał trochę ciosów, ale większość z nich przyjął na gardę. - Na treningu byłem trochę obijany i nie było to dla mnie coś specjalnie nowego - powiedział były premier polskiego rządu.
Czy w przyszłości zobaczymy jeszcze Marcinkiewicza w ringu? Były polityk jasno odpowiedział. - Polubiłem boks, będę boksował. Potrzeba mi czegoś takiego, takiej intensywności. To była jedna walka. Właśnie dlatego będzie ona fajna i zapamiętana, bo była jedyna - dodał.
ZOBACZ WIDEO: Artur Szpilka w KSW? Łukasz "Juras" Jurkowski wprost: muszę z nim porozmawiać
W pojedynku Marcinkiewicz - Collins już od pierwszej rundy było widać determinację u obu panów, którzy nie oszczędzali się. Szef rządu w latach 2005-2006 wchodził w wymiany z o wiele młodszym rywalem, choć musiał się też bronić.
W trzeciej i zarazem ostatniej odsłonie pojedynku, Kazimierza Marcinkiewicza złapał kryzys. 61-latek był nawet liczony. Mimo gorszego momentu, były premier dotrwał do końca pojedynku. Ostatecznie sędziowie orzekli remis.
Marcinkiewicz to były polityk Prawa i Sprawiedliwości. Od października 2005 roku do lipca 2006 roku był premierem RP. Następnie pełnił funkcję prezydenta Warszawy.
Czytaj także:
Marcin Najman zbanowany w popularnym serwisie. Zdradził powód
"Hejterzy" zaatakowali piłkarza przed Euro 2020. W jego obronie stanęła piękna modelka