Umięśnione i dobrze widoczne bicepsy to marzenie wielu osób. Część z nich spełnia je, ciężko trenując na siłowni, inni dalej żyją marzeniami, ale są też osoby, które starają się za wszelką cenę stworzyć odpowiednią sylwetkę. Jednym z nim jest Kiriłł Tereszin, Rosjanin nazywany "Popeyem".
W mediach społecznościowych cieszy się on dużą popularnością. Na Instagramie mężczyznę obserwuje ponad 300 tysięcy osób. Powód takiego zainteresowania? Gigantyczne bicepsy. Jednak to nie efekt wyczerpujących i intensywnych treningów.
Za taką sylwetką Tereszina stoi wstrzyknięty w bicepsy synthol. Jak informuje "New York Post", mężczyzna jednak przesadził. Przez znajdującą się w mięśniach substancje doszło do groźnych powikłań.
ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: Bijatyka na ostro. To miał być spokojny mecz
Chirurg Dmitry Melnikow tłumaczy, że brak działania nie pomoże pacjentowi. - Toksyczna substancja znajdująca się przez długi czas w organizmie może wywołać problemy nerek i doprowadzić do śmierci - tłumaczy lekarz.
"Popeye" zdaje sobie sprawę ze swojego stanu zdrowia i czeka na trzecią skomplikowaną operację. Jeśli jej nie zrobi, to może umrzeć. A przez COVID-19 termin zabiegu się opóźnia.
- Powiększyłem ramiona, gdy miałem 20 lat z powodu własnej głupoty. Nie myślałem o konsekwencjach - przyznał zawodnik MMA. - Bardzo się boję. Powinienem o tym pomyśleć wcześniej - dodał.
Czytaj także:
Fabian Drzyzga broni żonę przed hejterami. Wzruszające słowa
Pokazała nogi w całej okazałości. Zdjęcie hitem sieci