Anna Lewandowska zamieściła w sobotę w mediach społecznościowych zdjęcie, na którym widzimy ją z córeczkami - Klarą oraz Laurą. Żona Roberta Lewandowskiego podzieliła się przemyśleniami na temat aktualnej sytuacji w Ukrainie, w której od 24 lutego trwa inwazja wojsk rosyjskich
"Dziesiąty dzień. Nie sposób przewidzieć, ile to zło jeszcze potrwa... Obserwuję, jak z obecną sytuacją radzą sobie różni ludzie. Jak różne są reakcje. Podobnie jak z żałobą - każdy przeżywa to na swój własny sposób" - rozpoczęła Lewandowska.
Jak zauważyła, niektórzy "starają się nadążać za każdym kolejnym newsem", inni zaś całkowicie chcą odciąć się od informacji. "Jedni angażują się w pomoc na 200 proc., inni rzucają w wir zawodowej pracy. Część z nas nie ma siły wstać z łóżka, inni zaś rozładowują stres podczas treningu albo spaceru po lesie. KAŻDE z tych rozwiązań jest ok, jeśli pomaga. Jeśli MY czujemy dzięki temu ukojenie" - dodała.
ZOBACZ WIDEO: Świat pod wrażeniem postawy PZPN. "Wszyscy powinni iść za przykładem Polski"
Trenerka zaapelowała do internautów, by w obecnej sytuacji nie oceniać zachowania innych.
"Kochani, nieważna jest teraz ocena innych. Nieważne, że ktoś uważa swój sposób reakcji za lepszy. Najlepszy jest ten, który nam samym odpowiada. Nikt nas nie uczył ani nas nie przygotował jak sobie radzić, kiedy tuż za naszą granicą giną kolejni niewinni ludzie. Natomiast, żeby być oparciem dla innych - sami musimy być silni. Musimy zadbać też o siebie" - napisała Anna Lewandowska.
Przypomnijmy, że po agresji Rosji na Ukrainę Anna Lewandowska aktywnie włączyła się w pomoc Ukraińcom, którzy znaleźli się bardzo trudnej sytuacji. Wspiera zbiórkę akcji SOS Wioski Dziecięce, a jedna z jej firm przekazała ponad 30 tys. produktów Polskiej Akcji Humanitarnej.
Do pomocy włączył się także Robert Lewandowski. Opaska w barwach Ukrainy, którą założył w ostatnim meczu Bayernu Monachium (z Eintrachtem Frankfurt) została przekazana na licytację. Zwycięzca zapłacił za nią 27 tys. złotych (więcej TUTAJ>>).
Czytaj także: Lewandowska ostrzega. "Wiele osób wykorzystuje tę sytuację"