Pomimo ostatnich wydarzeń w Ukrainie, Anna Lewandowska nie zdecydowała się zmieniać planów związanym ze swoim campem w Turcji.
Ten doszedł do skutku i zakończył się kolejnym sukcesem popularnej trenerki fitness. "Akumulatory naładowane!" - oznajmiła z wielką radością w swoich mediach społecznościowych.
Przyznała, że miała rozterki i wątpliwości. Teraz jednak, gdy jest już po wszystkim, przyznała, że to była dobra decyzja.
ZOBACZ WIDEO: Była gwiazda sportu próbuje sił w tanecznym show. Tak sobie radzi
"Wyjazd na camp był już dawno zaplanowany, ale tyle się zmieniło ostatnimi czasy... Nie wiedziałam, jak to wszystko wyjdzie. Czy warto utrzymać termin i w ogóle sam pomysł" - napisała.
"Dziś wiem, że to była dobra decyzja. Nie tylko ze względu na podjęte zobowiązania i wiele miesięcy przygotowań" - dodała.
Lewandowska podała też powodu, dla których uważa, że to było dobre. "Wspólne treningi, rozmowy, dzielenie się obawami ze sobą nawzajem - po prostu dodają otuchy. Podnoszą na duchu. Motywują do dalszych działań. Wracamy do domów silniejsze. Zainspirowane sobą nawzajem. By dalej działać. By pomagać. By wspierać tych, którzy tego potrzebują" - napisała.
Zobacz także:
Rozpaliła wyobraźnię. Tak wypoczywa Joanna Jędrzejczyk
Zaskakujące informacje o Miss World. Niewielu wie, kto jest jej ojcem