Dariusz Szpakowski pracował za 1000 zł brutto. Był śmiertelnie obrażony

Zdjęcie okładkowe artykułu:
zdjęcie autora artykułu

Kilkanaście lat temu Dariusz Szpakowski - tak jak teraz Tomasz Zimoch - nie mógł wykonywać swojego ukochanego zawodu. I to aż przez półtora roku. Przypomnijcie sobie inne głośne afery z komentatorami sportowymi w rolach głównych.

1
/ 8

Kibice nie usłyszą komentarza Tomasza Zimocha w Polskim Radiu podczas relacji z meczów Euro 2016, a także z aren olimpijskich w Rio de Janeiro. Słynny komentator został zawieszony przez swoich pracodawców za "mocno jednostronne i nieobiektywne" wypowiedzi w wywiadzie dla "Dziennika Gazety Prawnej".

Zimoch skrytykował m.in. rzecznika Prawa i Sprawiedliwości - Beatę Mazurek - za słowa o sędziach Trybunału Konstytucyjnego. Mazurek nazwała ich "zespołem kolesi". Komentator uderzył również w nowe rządy w mediach publicznych.

- Kto mnie będzie weryfikował, kto będzie sprawdzał, czy jestem dobrym dziennikarzem sportowym, czy moje poglądy polityczne będą miały znaczenie? To jest gorzej niż w stanie wojennym, gorzej niż za komuny. To jest poniżanie dziennikarzy, wydawców. Ludzie są upokorzeni, zmęczeni. Co ja mam pokazać - transmisje, audycje, depesze? - pytał.

Szefowie Polskiego Radia stwierdzili, że słowa Zimocha naruszają etykę zawodową, są niegodne dziennikarza i łamią zasady, jakimi chcą się kierować.

"Opinie nt. sytuacji w mediach publicznych, jakie przedstawił popularny komentator sportowy, bardzo krzywdzące, grające na skrajnych emocjach, nie mają żadnego odbicia w rzeczywistości, co gorzej angażują Polskie Radio w polityczny spór, którego bardzo chcemy unikać" - napisano w oświadczeniu.

Zimoch nie jest pierwszym komentatorem, który zostaje zawieszony lub traci pracę w kontrowersyjnych okolicznościach. Na kolejnych stronach przypominamy inne głośne afery.

2
/ 8
Fot. Tomasz Baranski/REPORTER/East News
Fot. Tomasz Baranski/REPORTER/East News

Krzysztof Miklas

Dziennikarze i kibice kręcili głowami z niedowierzaniem, kiedy Krzysztof Miklas, komentując Turniej Czterech Skoczni w 2002 roku, zasugerował, że Sven Hannawald może wspomagać się niedozwolonymi środkami.

Sprawę wspomina portal skijumping.pl. "W szatni chodzi plotka, jakoby Sven i Martin Schmitt od początku turnieju znikali wszystkim z pola widzenia na około 15 minut. Prawdopodobnie po to, by poddawać się nieznanym zabiegom. Może nie są jeszcze powszechnie praktykowane? Mam nadzieję, że są legalne" - miał powiedzieć Miklas.

Słowa te dotarły do trenera niemieckich skoczków Reinharda Hessa. Był wściekły. - Możemy przedstawić wszystkie protokoły, pokazując, jak często zostaliśmy skontrolowani - mówił. To m.in. po jego interwencji TVP podjęła decyzję o odsunięciu Miklasa od komentowania zawodów.

- To przypadek, że akurat podczas Turnieju Czterech Skoczni Krzysztof Miklas był w niższej formie. Krzysztof od półtora miesiąca jeździł z konkursu na konkursu i ze względu na higienę pracy przyda mu się odpoczynek - powiedział sport.pl ówczesny szef sportu w TVP 1 Robert Wichrowski.

Sam Miklas z kolei tłumaczył się tak: - Uważam, że nie ma powodów, by mnie karać. Powiedziałem przecież prawdę, że podczas 50. Turnieju Czterech Skoczni nie było ani jednej kontroli antydopingowej. To samo napisały w poniedziałek wszystkie polskie gazety. Zażartowałem również, że być może Hannawaldowi w tak dalekich skokach pomogło menu ze świątecznego stołu. Przecież wszyscy pamiętamy, jak przed rokiem wszyscy żartowali z tego, że Adamowi Małyszowi pomaga bułka z bananem. I ja teraz miałem na myśli to, że być może trener Reinhard Hess również znalazł dla "Hanniego" jakąś legalną bułkę i legalnego banana.

3
/ 8
Fot. TEDi/Newspix.pl
Fot. TEDi/Newspix.pl

Dariusz Szpakowski

Dariusz Szpakowski to ikona polskiego dziennikarstwa sportowego. Wielu kibiców nie potrafi sobie wyobrazić meczu bez jego charakterystycznego komentarza. Był jednak okres, w którym Szpakowski nie mógł wykonywać ukochanego zawodu.

W sierpniu 2002 roku został zawieszony - decyzję miał podjąć ówczesny prezes TVP Robert Kwiatkowski, a przekazać ją szef sportu w TVP Janusz Basałaj. Rola Szpakowskiego ograniczała się do pojawiania się raz w tygodniu w porannym programie "Kawa czy herbata" oraz wydawania programu "Tylko futbol".

Słynny komentator nie krył zaskoczenia. - Nikt ze mną w tej sprawie nie rozmawiał. Ani pan Janusz Basałaj, ani tym bardziej prezes Kwiatkowski. Po prostu: był człowiek - nie ma człowieka. Byłem wówczas przez półtora roku na gołej pensji wynoszącej 1000 złotych brutto - wspominał na łamach "Rzeczpospolitej".

Największe pretensje miał do właśnie do Basałaja. Uważał, że to była jego sprawka. Jednak zaprzeczał temu Kwiatkowski. - Dochodziły mnie krytyczne głosy na temat pracy Szpakowskiego. Dlatego w rozmowie z Januszem Basałajem poruszyłem tę sprawę i poleciłem mu ją rozwiązać. Biorę na siebie odpowiedzialność za tę decyzję. Uważam, że była słuszna - powiedział w "Super Expressie".

W marcu 2004 roku Szpakowski został przywrócony do komentowania meczów. - Darek wraca. Taka jest moja decyzja. Po pierwsze dlatego, że ustała przyczyna jego odsunięcia - nie ma już prezesa Kwiatkowskiego. Jeszcze do niego nie dzwoniłem w tej sprawie, bo jest na mnie wciąż śmiertelnie obrażony. Nie wiem, jak między nami będzie, gdy wróci. Wielu ludzi chciało, by wrócił, więc spełniło się ich marzenie - powiedział Basałaj (za "Rzeczpospolitą").

W kuluarach krąży pewna anegdota dotycząca zawieszenia Szpakowskiego. Ponoć przyczyn takiej decyzji należy szukać w... Azji. Latem 2002 r. komentator TVP przebywał na mundialu w Korei Południowej i Japonii. Podczas meczu Polska - Korea Płd. (przegranego przez nasz zespół 0:2) miał rzucić - pół-żartem, pół-serio - że prezydent nie przyniósł szczęścia Biało-Czerwonym. Głową państwa był Aleksander Kwaśniewski, a ówczesny prezes TVP wywodził się z jego środowiska. Ile w tym prawdy, trudno stwierdzić.

4
/ 8
Fot. Foto Olimpik/Newspix.pl
Fot. Foto Olimpik/Newspix.pl

Andy Gray

Andy Gray to w Anglii postać tak znana jak w Polsce Dariusz Szpakowski. Mimo to szefowie stacji Sky Sports nie mieli dla niego żadnej litości w 2011 roku.

Gray stracił pracę za niewybredny żart z Siany Massey, która była asystentem sędziego podczas meczu Wolverhampton - Liverpool.

- Ktoś powinien zejść do niej na dół i wytłumaczyć, na czym polega spalony. Wyznaczenie kobiety na arbitra to szaleństwo - stwierdził głośno, ponieważ nie miał pojęcia, że jest już na antenie.

5
/ 8

Tomasz Burnos

We wrześniu 2013 roku przymusową przerwę od pracy musiał sobie zrobić Tomasz Burnos (na zdjęciu z lewej). Dziennikarz Eurosportu miał problemy z wysławianiem się podczas komentowania skrótów z meczów eliminacji piłkarskich mistrzostw świata w programie "World Cup Tour". Ludzie sugerowali, że był pod wpływem alkoholu.

W oficjalnym komunikacie Adam Widomski, redaktor naczelny Eurosport Polska, przyznał, że zachowanie Burnosa było dość podejrzane. - Przyznajemy, iż poziom komentarza piątkowego programu "World Cup Tour" odbiegał zdecydowanie od standardów przyjętych przez kanał Eurosport, a także ogólnych standardów obowiązujących komentatorów sportowych - napisał.

Współpraca stacji z Burnosem została zawieszona ze skutkiem natychmiastowym. - Przepraszamy najmocniej wszystkich widzów Eurosportu, którzy poczuli się dotknięci zachowaniem komentatora - zakończył Widomski.

6
/ 8

Maciej Kurzajewski

We wrześniu 2015 na cenzurowanym znalazł się Maciej Kurzajewski. Dziennikarz sportowy TVP i TVP Sport podczas programu "Świat się kręci" zareklamował program konkurencji.

- Nie chciałem, żeby Rinke Rooyens, producent programu "Świat się kręci" stresował się, bo on ma dzisiaj premierę swojego programu "Rinke za kratami", 22.10. Państwo wiedzą, gdzie oglądać. Dziękuję - powiedział tuż po tym, jak pokazano jak przytulał się z Rooyensem.

Szefowie Telewizji Polskiej byli wściekli. Zawiesili Kurzajewskiego.

- Promowanie programów stacji konkurencyjnych nie jest dopuszczalne na antenie TVP1. Nie ma i nie będzie zgody na tego typu działania - przedstawiły swoje stanowisko władze TVP za pośrednictwem portal wirtualnemedia.pl.

Dziennikarz sportowy wrócił do swoich normalnych obowiązków na początku listopada 2015 roku. Jego przerwa trwała więc niespełna dwa miesiące.

7
/ 8

Dong Lu

Kibice mieli niezły ubaw, gdy Dong Lu zaczął chrapać przed mikrofonem podczas relacji z meczu Ligi Mistrzów Real Madryt vs PSG w listopadzie 2015 roku.

Komentatorowi stacji LeTV jednak do śmiechu nie było. Wkrótce potem dowiedział się, że stracił pracę.

Jedynym usprawiedliwieniem dla niego mogła być pora rozgrywania spotkania. W Chinach był wtedy środek nocy - godzina 3:45.

8
/ 8

Wasilij Utkin

Pod koniec 2015 roku głośno było o rosyjskim komentatorze Wasiliju Utkinie. Dziennikarz podpadł, ponieważ zdrzemnął się podczas końcówki pierwszej połowy meczu Barcelony z Bayerem Leverkusen w Lidze Mistrzów.

Władze stacji po tym incydencie podziękowały mu za współpracę. Choć podobno nie podały mu oficjalnie powodu takiej decyzji. - Pewnie chodziło o to grudniowe spotkanie Ligi Mistrzów - domyślał się Utkin w rozmowie z zagranicznymi mediami.

Rosjanin opowiadał, że jego zaśnięcie przed mikrofonem miało związek z chorobą. - Od kilku lat cierpię na zespół chronicznego zmęczenia. Pod koniec pierwszej połowy usnąłem i mówiłem przez sen. Po zmianie stron nie było już żadnych problemów - powiedział.

Opracował PS

Źródło artykułu: WP SportoweFakty
Komentarze (42)
avatar
Nick53
31.05.2016
Zgłoś do moderacji
0
0
Odpowiedz
Tak zgadzam się P.Szpakowski nie powinien komentować (już od dawna) meczy piłkarskich w szczególności reprezentacji. Brak obiektywizmu wypatrywanie czarnej owcy na polu. Zajmuje się krytyką pił Czytaj całość
avatar
Mossad
29.05.2016
Zgłoś do moderacji
1
0
Odpowiedz
Szpakowski juz dawno nie powinien niczego komentowac. Jest bardzo slaby , monotematyczny , slepy , nie potrafiacy czytac gry , sciemniajacy dla Januszy , piepszacy glupoty , nie potrafiacy prz Czytaj całość
avatar
Bogdan Król
27.05.2016
Zgłoś do moderacji
0
0
Odpowiedz
Jak wyrugowali z TVP Rewińskiego,Pietrzaka i Rosiewicza to żaden leming nie protestował.  
avatar
uwertura
26.05.2016
Zgłoś do moderacji
0
1
Odpowiedz
Ale o co lament Szpakowski nigdy nie zasługiwał na wyższą pensję.  
avatar
akilijan
26.05.2016
Zgłoś do moderacji
1
0
Odpowiedz
WSKRZESZYC CISZEWSKIEGO I BEDZIE PO KLOPOCIE. SWOJA DROGA 1000ZL TO WCALE NIE MALO JA MAM 600ZL RENTY