W tym artykule dowiesz się o:
W sobotę na Cyprze gdyńska cheerleaderka Kasia Dziurska została wicemistrzynią świata w fitnessie federacji NAC. To jeden z największych sukcesów w jej karierze. Nic dziwnego, że emocje wzięły górą.
- Po ogłoszeniu wyników pojawiły się łzy szczęścia. Dla mnie to wielkie wyróżnienie i sukces nie tylko ze względu na rangę wydarzenia, ale z również z faktu, że rok temu na tej samej imprezie, nie weszłam nawet do finału - rozpoczęła rozmowę z WP SportoweFakty.
Po zawodach polska zawodniczka nie miała czasu na świętowanie, bo jeszcze tego samego dnia wsiadła w samolot i wróciła do Polski.
- Dopiero następnego dnia wybrałam się ze znajomymi na dobre jedzenie, aby uczcić srebrny medal - zdradziła.
Dziurska nie planuje żadnych startów w najbliższych miesiącach. Chce odpocząć, skupić się poprawie swojej sylwetki oraz pracy przy innych projektach.
- Kolejne starty dopiero za rok, na wiosnę. Teraz czas na regenerację i odpoczynek. Mocno skupię się oczywiście nad poprawą sylwetki na przyszły sezon. Poza tym praca, projekty i samorozwój - zaznaczyła.
Zawodniczka stawia sobie poprzeczkę bardzo wysoko.
- Mój cel na przyszły rok to złoto mistrzostw świata oraz obrona obecnych tytułów - powiedziała.
Jak to się w ogóle stało, że nasza bohaterka wylądowała na siłowni?
Dziurska pasją do fitnessu zaraziła się podczas studiów na gdańskim AWF-ie. O zawodach zaczęła myśleć dopiero po ich ukończeniu.
- Do podjęcia pełnej decyzji o startach przekonał mnie mój obecny trener Akop Szostak, który nie znając mnie, zauważył we mnie potencjał i zaproponował współpracę - zdradziła nam Kasia.
Swój debiut miała na zawodach w Trójmieście. Mocno go przeżyła.
- Takich momentów się nie zapomina. Wielu znajomych pojawiło się na tej imprezie, co tylko potęgowało stres, ale także dawało motywacyjnego kopa. Mój sposób na stresujące sytuacje to przede wszystkim dużo uśmiechu - stwierdziła.
Obecnie Dziurska trenuje pięć razy w tygodniu, są to zarówno ćwiczenia siłowe, jak i aerobowe. Poza tym pracuje jako trener personalny. Z samych startów w zawodach fitness nie ma szans się utrzymać.
Fitness w naszym kraju to wciąż tylko amatorski sport. - Nie da się z tego utrzymać, bo nie ma nagród pieniężnych - powiedziała Kasia.
Nie ma jednak z tym problemów. - Nigdy nie robiłam tego dla nagród, a raczej dla sprawdzenia siebie. Od początku wiedziałam, z czym to się wiąże. Sport dał mi bardzo dużo i niczego nie żałuję. Cały poprzedni rok przygotowywałam się sama pod kątem wydatków, teraz wspomagają mnie sponsorzy - wytłumaczyła.
Inwestycja w siebie się opłaciła. W ostatnich latach Kasia sporo wygrała. Jej największe sukcesy to m.in. mistrzostwo świata federacji WBBF-WFF, mistrzostwo Europy, mistrzostwo i vice mistrzostwo Polski federacji NAC oraz Puchar Polski federacji WBBF-WFF.
Kasia przyznała w wywiadzie dla WP SportoweFakty, że jest dumna ze swojego ciała. Z negatywnymi opiniami wciąż jednak się spotyka.
- Wiele razy spotkałam się ze złymi opiniami na temat swojego wyglądu, ale wcale się nimi nie przejęłam. Jestem dumna z tego, co osiągnęłam do tej pory. Wiem, że mogę więcej i nikt mi tego nie odbierze i nie zmieni - zaznaczyła.
Dziurska stwierdziła, że siłownia i sport odmieniły jej życie na lepsze.
- I to nie tylko pod kątem wyglądu zewnętrznego, bo nie ono jest tu najważniejsze, ale i psychicznego, poglądu na niektóre sprawy, podejścia do życia, wartości i motywacji. Sport rozbudził we mnie silniejszą wersję samej siebie - wyjaśniła.
W fitnessie treningi to nie wszystko. Potrzebna jest również dieta. Kasia nie ma problemów z jej utrzymaniem.
- Są momenty, kiedy jest ciężko, ale gdy ma się ten konkretny cel, datę startu, to jest o wiele prościej się jej trzymać. Poza tym dieta nie musi być nudna i monotonna. Fakt, moja dieta przed zawodami jest troszkę monotematyczna, ale jak jestem po zawodach, często kombinuję w kuchni - powiedziała.
Oczywiście jak każdemu i jej zdarzają się chwile słabości. Za czym przepada polska zawodniczka fitness?
- Poza sezonem mam pozwolenie na jednego "cheat meal'a" w tygodniu i jest to zazwyczaj coś mącznego: pierogi, naleśniki, czasem pizza, ale rzadko, no i oczywiście mały słodki deser - zdradziła.
Dla Kasi fitness to nie wszystko. Jest jeszcze taniec. Polska zawodniczka należy do najpopularniejszego zespołu cheerlederek w Polsce - Cheerleaders Gdynia.
- W zespole jestem od 6 lat. Trenujemy dwa, trzy razy w tygodniu. Jeśli przygotowujemy się do ważnego pokazu czy też meczu, ćwiczymy częściej - wyjawiła Dziurska w rozmowie w WP SportoweFakty.
Razem z koleżankami nasza bohaterka tańczyła za oceanem na meczach ligi NBA. Polskie cheeraleaderki zostały tam bardzo dobrze przyjęte.
- Atmosfera podczas meczów była niesamowita, wielki stres, ale i wielka satysfakcja i duma, że jako pierwszy zespół z Europy, wystąpiłyśmy na parkiecie NBA. Kolejne zaproszenia na Polish Heritage Night, był dla nas dowodem, że spodobałyśmy się tamtejszej publiczności, jak i samemu Marcinowi Gortatowi. Zobaczymy, co przyniesie kolejny rok, miejmy nadzieję, że znów dostaniemy zaproszenie - powiedziała.
Taniec i sport to największe pasje Kasi. Na jej profilu widać, że bardzo dobrze czuje się również przed obiektywem aparatu.
Dziurska lubi pozować, pokazywać swoje piękne i wysportowane ciało. Czy gdyby dostała ofertę z sesji dla "Playboya", rozważyłaby ją? Nie powiedziała "nie".
- Jak się odezwą, to wtedy będę się zastanawiać - zakończyła tajemniczo.
Przemek Sibera