W tym artykule dowiesz się o:
W czwartek (21.07.) mija jedenaście lat od śmierci najwybitniejszego polskiego tenisisty stołowego - Andrzeja Grubby.
Sukcesy na arenie międzynarodowej mistrza Europy z Budapesztu (w grze mieszanej w 1982 roku) i trzykrotnego brązowego medalisty mistrzostw świata (Goeteborg 1985, Nowe Delhi 1987 i Dortmund 1989) sprawiły, że Polacy pokochali tę widowiskową dyscyplinę sportu.
W maju tego roku odbyła się trzecia edycja Grubba Polish Champions - Turniej Mistrzów w Tenisie Stołowym. Imprezy, która ma przypominać kibicom tenisa stołowego o wielkim i ambitnym sportowcu z Zelgoszczy.
Jakiego Grubbę zapamiętała jedna z koleżanek z lat szkolnych sportowca? W jakiej dyscyplinie sportu osiągał pierwsze sukcesy? Którego z rywali udało się mu się przekupić podczas wspólnego obozu? Odpowiedzi na te, i nie tylko, pytania znajdziecie na kolejnych podstronach.
Swoją piękną karierę Grubba zaczynał w klubie LZS Zelgoszcz. Potem grał w Neptunie Starogard (1972-73). W kolejnych latach był zawodnikiem AZS-u Uniwersytet Gdański (1973-76) i drużyny AZS-AWF Gdańsk (1976-85).
W 1985 roku rozpoczął występy w niemieckim TTC Zugbruecke Grenzau, w którym grał przez dwa lata. W 1998 roku zakończył przygodę ze sportem zawodowym.
Podczas szesnastu lat kariery zawodniczej Grubba zdobył piętnaście medali mistrzostw świata i Europy. Na najwyższym stopniu podium stanął jednak tylko raz, w grze mieszanej - z Holenderką Bettiną Vriesekoop w 1982 roku - podczas mistrzostw Starego Kontynentu w Budapeszcie.
Trzy razy wystąpił na igrzyskach olimpijskich - w 1988, 1992 i 1996 roku - ale nigdy nie udało mu się awansować do strefy medalowej. W 1984 r. wygrał plebiscyt "Przeglądu Sportowego" na najlepszego sportowca Polski.
Na czym polegał fenomen Andrzeja Grubby?
Oddajmy głos byłemu tenisiście stołowemu, obecnie trenerowi, Zbigniewowi Stefańskiemu, który miał przyjemność poznać polskiego mistrza Europy z 1982 roku.
- Andrzej Grubba chciał być najlepszy na świecie, nie bał się tego i robił wszystko, by to wprowadzić w życie. Dziś wielu powie, że miał talent, szczęście itp., dlatego tak daleko zaszedł. Ja odpowiem, że na talent, szczęście ten znakomity zawodnik zapracował tytaniczną pracą i wielkimi marzeniami, które miał ten skromny chłopak z Zelgoszczy - pisze w swoim felietonie pt. "Fenomen Andrzeja Grubby" Stefański.
Autor przypomina anegdotę, zasłyszaną podczas jednego ze zgrupowań kadry. Sytuacja miała miejsce podczas wspólnego obozu juniorów Polski i Czechosłowacji pod koniec lat 70. ubiegłego wieku. Historia pięknie ilustruje charakter 14-letniego wówczas Grubby.
Anegdotę opowiedział Stefańskiemu jego czeski kolega, były wicemistrz Europy juniorów w tenisie stołowym, Miroslav Schenk. Oddajmy raz jeszcze głos felietoniście.
- O takich sukcesach jak Schenk ówczesny Grubba mógł zaledwie pomarzyć. Sam zaczął grać, mając 14 lat, i siłą rzeczy nie mógł się równać z najlepszymi w Europie w kategoriach młodzieżowych. Andrzej, będąc świadomym tego, ile przed nim pracy, świadomie lub nieświadomie chciał się uczyć od lepszych od siebie. Na "ofiarę" wybrał sobie właśnie czechosłowackiego kolegę - pisze Stefański.
Ponieważ Grubba od małego chciał być we wszystkim najlepszy, to... postanowił "przekupić" rywala.
- Schenk - pseudonim "Miro" - słynął wówczas w Europie z forhendowego bocznego serwu granego zza głowy. Grubba chodził za "Miro" w ciągu całego obozu, oferując mu za darmo oranżadę i pączki, żeby ten mu pokazał i pomógł się nauczyć tego zagrania. Tak długo go męczył, aż "Miro" się zgodził - kończy zabawną opowieść Stefański.
Gdyby Andrzej Grubba nie został świetnym tenisistą stołowym, to najpewniej zrobiłby karierę w innej dyscyplinie sportu. W latach szkolnych ambitny chłopiec wyróżniał się na wielu polach.
- Mały, drobny i bardzo żywy zawsze był blisko sportu. Grał w piłkę ręczną, nożną i uprawiał lekkoatletykę. Najwięcej czasu poświęcał jednak piłce ręcznej. Rzucał piłkę lewą ręką - wspominała podczas nadania szkole w Zelgoszczy imienia Andrzeja Grubby jego koleżanka z ławy szkolnej Maria Pacek.
Warto dodać, że uczeń Grubba notował świetne wyniki podczas zawodów szkolnych. Skakał powyżej 5 metrów w dal. Jego wynik w rzucie oszczepem - 42,25 metra - zapewnił mu tytuł mistrza Wybrzeża młodzików.
Trenerzy piłki nożnej również widzieli w nim ogromny talent.
Pomimo licznych sukcesów w innych dyscyplinach Grubba zdecydował się jednak na karierę przy stole pingpongowym. To była dobra decyzja. Przez wiele lat święcił triumfy.
- Ten "chłopiec z Zelgoszczy" wyprowadził polski tenis stołowy ze świetlicy na salony. Nazywano go "czarodziejem przy stole", "Napoleonem sportu". Posiadał nieskazitelną technikę gry, miał wspaniały zmysł techniczny. Był niesamowicie ambitny i pracowity - podsumowała swojego słynnego kolegę Maria Pacek.
Był... Na początku października 2004 r. u Grubby wykryty został nowotwór płuc. Podjął walkę z chorobą, konsultował się z lekarzami z zagranicy. Niestety, po wygraniu wielu ważnych piłek w trakcie kariery tej najważniejszej nie zdołał odbić.
21 lipca 2005 roku przyniósł smutek dla fanów "czarodzieja rakietki" na całym świecie. Grubba (na zdjęciu z kwietnia 2005 roku) przegrał swój ostatni pojedynek.
Miał 47 lat. Pozostawił żonę Lucynę i dwóch synów - Tomasza i Macieja.
Opracował PB
ZOBACZ WIDEO #dziejesiewsporcie: Bale zadziwił kibiców. Dał popis na polu golfowym