Wzruszające spotkanie na lotnisku. Wicemistrz olimpijski po pół roku zobaczył rodzinę

Zdjęcie okładkowe artykułu:
zdjęcie autora artykułu

Etiopski maratończyk Feyisa Lilesa nie chciał wracać do ojczyzny po zdobyciu srebrnego medalu w Rio de Janeiro, ponieważ bał się, że zostanie zabity lub wsadzony do więzienia. 27-latek wyjechał do USA i dopiero teraz zobaczył się z rodziną.

W tym artykule dowiesz się o:

1
/ 6
Fot. Buda Mendes/Getty Images
Fot. Buda Mendes/Getty Images

Feyisa Lilesa przekraczając metę olimpijskiego maratonu, uniósł ręce, a następnie je skrzyżował w geście protestu przeciwko dyktatorskim działaniom etiopskiego rządu. - Oni mordują ludzi z regionu Oromo, zabierają ich ziemię oraz środki do życia. Boje się tam wrócić, bo i ja mogę zostać zabity lub wsadzony do więzienia - nie ukrywał w wywiadach.

Etiopski rząd próbował namówić go do powrotu, ale sportowiec nie dał się przekonać. Po trzech tygodniach pobytu w Brazylii dostał wizę pracowniczą i wyjechał do USA. Przez ostatnie pięć miesięcy mieszkał w Flagstaff w stanie Arizona, gdzie trenował, a z rodziną kontaktował się jedynie przez internet.

We wtorek (14.02.2017) na lotnisku w Miami Lilesa zobaczył żonę i dwójkę dzieci - córkę Soko oraz syna Sorę - po raz pierwszy od ponad pół roku. Oni również dostali niedawno wizy i w końcu mogą legalnie mieszkać w Stanach.

- Chciałbym podziękować Bogu za to, że moja rodzina jest znowu razem. Jestem także wdzięczny pracownikom konsulatu USA, którzy stacjonują w ambasadzie w Etiopii oraz moim najbliższym za cierpliwość i zrozumienie przez te sześć miesięcy mojej absencji - powiedział dziennikarzom.

Lekkoatleta był szczęśliwy, ale nie do końca.

- Nigdy nie myślałem, że będę mieszkał poza swoim krajem, z dala od swoich rodaków, którzy nauczyli mnie miłości, szacunku, historii oraz odwagi. Niestety etiopski rząd wciąż nęka ludność z regionu Oromo. Aby to zakończyć, będę dzwonił do rządu USA oraz innych instytucji międzynarodowych i próbował prosić o pomoc - dodał 27-latek.

Lilesa w kwietniu planuje wystartować w słynnym londyńskim maratonie. W styczniu pokazał, że nie przypadkowo zdobył srebro w Rio, gdy z czasem 1:01:14 zajął drugie miejsce na półmaratonie w Houston. Miesiąc wcześniej Etiopczyk był czwarty w maratonie na Honolulu.

Zobacz zdjęcia z jego spotkania z rodziną.

2
/ 6
Fot. AP/EAST NEWS
Fot. AP/EAST NEWS

Feyisa Lilesa przekraczając metę olimpijskiego maratonu, uniósł ręce, a następnie je skrzyżował w geście protestu przeciwko dyktatorskim działaniom etiopskiego rządu. - Oni mordują ludzi z regionu Oromo, zabierają ich ziemię oraz środki do życia. Boje się tam wrócić, bo i ja mogę zostać zabity lub wsadzony do więzienia - nie ukrywał w wywiadach.

Etiopski rząd próbował namówić go do powrotu, ale sportowiec nie dał się przekonać. Po trzech tygodniach pobytu w Brazylii dostał wizę pracowniczą i wyjechał do USA. Przez ostatnie pięć miesięcy mieszkał w Flagstaff w stanie Arizona, gdzie trenował, a z rodziną kontaktował się jedynie przez internet.

We wtorek (14.02.2017) na lotnisku w Miami Lilesa zobaczył żonę i dwójkę dzieci - córkę Soko oraz syna Sorę - po raz pierwszy od ponad pół roku. Oni również dostali niedawno wizy i w końcu mogą legalnie mieszkać w Stanach.

- Chciałbym podziękować Bogu za to, że moja rodzina jest znowu razem. Jestem także wdzięczny pracownikom konsulatu USA, którzy stacjonują w ambasadzie w Etiopii oraz moim najbliższym za cierpliwość i zrozumienie przez te sześć miesięcy mojej absencji - powiedział dziennikarzom.

Lekkoatleta był szczęśliwy, ale nie do końca.

- Nigdy nie myślałem, że będę mieszkał poza swoim krajem, z dala od swoich rodaków, którzy nauczyli mnie miłości, szacunku, historii oraz odwagi. Niestety etiopski rząd wciąż nęka ludność z regionu Oromo. Aby to zakończyć, będę dzwonił do rządu USA oraz innych instytucji międzynarodowych i próbował prosić o pomoc - dodał 27-latek.

Lilesa w kwietniu planuje wystartować w słynnym londyńskim maratonie. W styczniu pokazał, że nie przypadkowo zdobył srebro w Rio, gdy z czasem 1:01:14 zajął drugie miejsce na półmaratonie w Houston. Miesiąc wcześniej Etiopczyk był czwarty w maratonie na Honolulu.

Zobacz zdjęcia z jego spotkania z rodziną.

3
/ 6
Fot. AP/EAST NEWS
Fot. AP/EAST NEWS

Feyisa Lilesa przekraczając metę olimpijskiego maratonu, uniósł ręce, a następnie je skrzyżował w geście protestu przeciwko dyktatorskim działaniom etiopskiego rządu. - Oni mordują ludzi z regionu Oromo, zabierają ich ziemię oraz środki do życia. Boje się tam wrócić, bo i ja mogę zostać zabity lub wsadzony do więzienia - nie ukrywał w wywiadach.

Etiopski rząd próbował namówić go do powrotu, ale sportowiec nie dał się przekonać. Po trzech tygodniach pobytu w Brazylii dostał wizę pracowniczą i wyjechał do USA. Przez ostatnie pięć miesięcy mieszkał w Flagstaff w stanie Arizona, gdzie trenował, a z rodziną kontaktował się jedynie przez internet.

We wtorek (14.02.2017) na lotnisku w Miami Lilesa zobaczył żonę i dwójkę dzieci - córkę Soko oraz syna Sorę - po raz pierwszy od ponad pół roku. Oni również dostali niedawno wizy i w końcu mogą legalnie mieszkać w Stanach.

- Chciałbym podziękować Bogu za to, że moja rodzina jest znowu razem. Jestem także wdzięczny pracownikom konsulatu USA, którzy stacjonują w ambasadzie w Etiopii oraz moim najbliższym za cierpliwość i zrozumienie przez te sześć miesięcy mojej absencji - powiedział dziennikarzom.

Lekkoatleta był szczęśliwy, ale nie do końca.

- Nigdy nie myślałem, że będę mieszkał poza swoim krajem, z dala od swoich rodaków, którzy nauczyli mnie miłości, szacunku, historii oraz odwagi. Niestety etiopski rząd wciąż nęka ludność z regionu Oromo. Aby to zakończyć, będę dzwonił do rządu USA oraz innych instytucji międzynarodowych i próbował prosić o pomoc - dodał 27-latek.

Lilesa w kwietniu planuje wystartować w słynnym londyńskim maratonie. W styczniu pokazał, że nie przypadkowo zdobył srebro w Rio, gdy z czasem 1:01:14 zajął drugie miejsce na półmaratonie w Houston. Miesiąc wcześniej Etiopczyk był czwarty w maratonie na Honolulu.

Zobacz zdjęcia z jego spotkania z rodziną.

4
/ 6
Fot. AP/EAST NEWS
Fot. AP/EAST NEWS

Feyisa Lilesa przekraczając metę olimpijskiego maratonu, uniósł ręce, a następnie je skrzyżował w geście protestu przeciwko dyktatorskim działaniom etiopskiego rządu. - Oni mordują ludzi z regionu Oromo, zabierają ich ziemię oraz środki do życia. Boje się tam wrócić, bo i ja mogę zostać zabity lub wsadzony do więzienia - nie ukrywał w wywiadach.

Etiopski rząd próbował namówić go do powrotu, ale sportowiec nie dał się przekonać. Po trzech tygodniach pobytu w Brazylii dostał wizę pracowniczą i wyjechał do USA. Przez ostatnie pięć miesięcy mieszkał w Flagstaff w stanie Arizona, gdzie trenował, a z rodziną kontaktował się jedynie przez internet.

We wtorek (14.02.2017) na lotnisku w Miami Lilesa zobaczył żonę i dwójkę dzieci - córkę Soko oraz syna Sorę - po raz pierwszy od ponad pół roku. Oni również dostali niedawno wizy i w końcu mogą legalnie mieszkać w Stanach.

- Chciałbym podziękować Bogu za to, że moja rodzina jest znowu razem. Jestem także wdzięczny pracownikom konsulatu USA, którzy stacjonują w ambasadzie w Etiopii oraz moim najbliższym za cierpliwość i zrozumienie przez te sześć miesięcy mojej absencji - powiedział dziennikarzom.

Lekkoatleta był szczęśliwy, ale nie do końca.

- Nigdy nie myślałem, że będę mieszkał poza swoim krajem, z dala od swoich rodaków, którzy nauczyli mnie miłości, szacunku, historii oraz odwagi. Niestety etiopski rząd wciąż nęka ludność z regionu Oromo. Aby to zakończyć, będę dzwonił do rządu USA oraz innych instytucji międzynarodowych i próbował prosić o pomoc - dodał 27-latek.

Lilesa w kwietniu planuje wystartować w słynnym londyńskim maratonie. W styczniu pokazał, że nie przypadkowo zdobył srebro w Rio, gdy z czasem 1:01:14 zajął drugie miejsce na półmaratonie w Houston. Miesiąc wcześniej Etiopczyk był czwarty w maratonie na Honolulu.

Zobacz zdjęcia z jego spotkania z rodziną.

5
/ 6
Fot. AP/EAST NEWS
Fot. AP/EAST NEWS

Feyisa Lilesa przekraczając metę olimpijskiego maratonu, uniósł ręce, a następnie je skrzyżował w geście protestu przeciwko dyktatorskim działaniom etiopskiego rządu. - Oni mordują ludzi z regionu Oromo, zabierają ich ziemię oraz środki do życia. Boje się tam wrócić, bo i ja mogę zostać zabity lub wsadzony do więzienia - nie ukrywał w wywiadach.

Etiopski rząd próbował namówić go do powrotu, ale sportowiec nie dał się przekonać. Po trzech tygodniach pobytu w Brazylii dostał wizę pracowniczą i wyjechał do USA. Przez ostatnie pięć miesięcy mieszkał w Flagstaff w stanie Arizona, gdzie trenował, a z rodziną kontaktował się jedynie przez internet.

We wtorek (14.02.2017) na lotnisku w Miami Lilesa zobaczył żonę i dwójkę dzieci - córkę Soko oraz syna Sorę - po raz pierwszy od ponad pół roku. Oni również dostali niedawno wizy i w końcu mogą legalnie mieszkać w Stanach.

- Chciałbym podziękować Bogu za to, że moja rodzina jest znowu razem. Jestem także wdzięczny pracownikom konsulatu USA, którzy stacjonują w ambasadzie w Etiopii oraz moim najbliższym za cierpliwość i zrozumienie przez te sześć miesięcy mojej absencji - powiedział dziennikarzom.

Lekkoatleta był szczęśliwy, ale nie do końca.

- Nigdy nie myślałem, że będę mieszkał poza swoim krajem, z dala od swoich rodaków, którzy nauczyli mnie miłości, szacunku, historii oraz odwagi. Niestety etiopski rząd wciąż nęka ludność z regionu Oromo. Aby to zakończyć, będę dzwonił do rządu USA oraz innych instytucji międzynarodowych i próbował prosić o pomoc - dodał 27-latek.

Lilesa w kwietniu planuje wystartować w słynnym londyńskim maratonie. W styczniu pokazał, że nie przypadkowo zdobył srebro w Rio, gdy z czasem 1:01:14 zajął drugie miejsce na półmaratonie w Houston. Miesiąc wcześniej Etiopczyk był czwarty w maratonie na Honolulu.

Zobacz zdjęcia z jego spotkania z rodziną.

6
/ 6
Fot. AP/EAST NEWS
Fot. AP/EAST NEWS

Feyisa Lilesa przekraczając metę olimpijskiego maratonu, uniósł ręce, a następnie je skrzyżował w geście protestu przeciwko dyktatorskim działaniom etiopskiego rządu. - Oni mordują ludzi z regionu Oromo, zabierają ich ziemię oraz środki do życia. Boje się tam wrócić, bo i ja mogę zostać zabity lub wsadzony do więzienia - nie ukrywał w wywiadach.

Etiopski rząd próbował namówić go do powrotu, ale sportowiec nie dał się przekonać. Po trzech tygodniach pobytu w Brazylii dostał wizę pracowniczą i wyjechał do USA. Przez ostatnie pięć miesięcy mieszkał w Flagstaff w stanie Arizona, gdzie trenował, a z rodziną kontaktował się jedynie przez internet.

We wtorek (14.02.2017) na lotnisku w Miami Lilesa zobaczył żonę i dwójkę dzieci - córkę Soko oraz syna Sorę - po raz pierwszy od ponad pół roku. Oni również dostali niedawno wizy i w końcu mogą legalnie mieszkać w Stanach.

- Chciałbym podziękować Bogu za to, że moja rodzina jest znowu razem. Jestem także wdzięczny pracownikom konsulatu USA, którzy stacjonują w ambasadzie w Etiopii oraz moim najbliższym za cierpliwość i zrozumienie przez te sześć miesięcy mojej absencji - powiedział dziennikarzom.

Lekkoatleta był szczęśliwy, ale nie do końca.

- Nigdy nie myślałem, że będę mieszkał poza swoim krajem, z dala od swoich rodaków, którzy nauczyli mnie miłości, szacunku, historii oraz odwagi. Niestety etiopski rząd wciąż nęka ludność z regionu Oromo. Aby to zakończyć, będę dzwonił do rządu USA oraz innych instytucji międzynarodowych i próbował prosić o pomoc - dodał 27-latek.

Lilesa w kwietniu planuje wystartować w słynnym londyńskim maratonie. W styczniu pokazał, że nie przypadkowo zdobył srebro w Rio, gdy z czasem 1:01:14 zajął drugie miejsce na półmaratonie w Houston. Miesiąc wcześniej Etiopczyk był czwarty w maratonie na Honolulu.

Zobacz zdjęcia z jego spotkania z rodziną.

Źródło artykułu: WP SportoweFakty
Komentarze (1)
avatar
yes
15.02.2017
Zgłoś do moderacji
0
0
Odpowiedz
Zapowiadano, że Koreańczycy z północy będą mieli kłopoty z innych przyczyn - jak potoczyły się losy tych, którzy nie wypełnili zadań w Rio?.