W tym artykule dowiesz się o:
Feyisa Lilesa przekraczając metę olimpijskiego maratonu, uniósł ręce, a następnie je skrzyżował w geście protestu przeciwko dyktatorskim działaniom etiopskiego rządu. - Oni mordują ludzi z regionu Oromo, zabierają ich ziemię oraz środki do życia. Boje się tam wrócić, bo i ja mogę zostać zabity lub wsadzony do więzienia - nie ukrywał w wywiadach.
Etiopski rząd próbował namówić go do powrotu, ale sportowiec nie dał się przekonać. Po trzech tygodniach pobytu w Brazylii dostał wizę pracowniczą i wyjechał do USA. Przez ostatnie pięć miesięcy mieszkał w Flagstaff w stanie Arizona, gdzie trenował, a z rodziną kontaktował się jedynie przez internet.
We wtorek (14.02.2017) na lotnisku w Miami Lilesa zobaczył żonę i dwójkę dzieci - córkę Soko oraz syna Sorę - po raz pierwszy od ponad pół roku. Oni również dostali niedawno wizy i w końcu mogą legalnie mieszkać w Stanach.
- Chciałbym podziękować Bogu za to, że moja rodzina jest znowu razem. Jestem także wdzięczny pracownikom konsulatu USA, którzy stacjonują w ambasadzie w Etiopii oraz moim najbliższym za cierpliwość i zrozumienie przez te sześć miesięcy mojej absencji - powiedział dziennikarzom.
Lekkoatleta był szczęśliwy, ale nie do końca.
- Nigdy nie myślałem, że będę mieszkał poza swoim krajem, z dala od swoich rodaków, którzy nauczyli mnie miłości, szacunku, historii oraz odwagi. Niestety etiopski rząd wciąż nęka ludność z regionu Oromo. Aby to zakończyć, będę dzwonił do rządu USA oraz innych instytucji międzynarodowych i próbował prosić o pomoc - dodał 27-latek.
Lilesa w kwietniu planuje wystartować w słynnym londyńskim maratonie. W styczniu pokazał, że nie przypadkowo zdobył srebro w Rio, gdy z czasem 1:01:14 zajął drugie miejsce na półmaratonie w Houston. Miesiąc wcześniej Etiopczyk był czwarty w maratonie na Honolulu.
Zobacz zdjęcia z jego spotkania z rodziną.
Feyisa Lilesa przekraczając metę olimpijskiego maratonu, uniósł ręce, a następnie je skrzyżował w geście protestu przeciwko dyktatorskim działaniom etiopskiego rządu. - Oni mordują ludzi z regionu Oromo, zabierają ich ziemię oraz środki do życia. Boje się tam wrócić, bo i ja mogę zostać zabity lub wsadzony do więzienia - nie ukrywał w wywiadach.
Etiopski rząd próbował namówić go do powrotu, ale sportowiec nie dał się przekonać. Po trzech tygodniach pobytu w Brazylii dostał wizę pracowniczą i wyjechał do USA. Przez ostatnie pięć miesięcy mieszkał w Flagstaff w stanie Arizona, gdzie trenował, a z rodziną kontaktował się jedynie przez internet.
We wtorek (14.02.2017) na lotnisku w Miami Lilesa zobaczył żonę i dwójkę dzieci - córkę Soko oraz syna Sorę - po raz pierwszy od ponad pół roku. Oni również dostali niedawno wizy i w końcu mogą legalnie mieszkać w Stanach.
- Chciałbym podziękować Bogu za to, że moja rodzina jest znowu razem. Jestem także wdzięczny pracownikom konsulatu USA, którzy stacjonują w ambasadzie w Etiopii oraz moim najbliższym za cierpliwość i zrozumienie przez te sześć miesięcy mojej absencji - powiedział dziennikarzom.
Lekkoatleta był szczęśliwy, ale nie do końca.
- Nigdy nie myślałem, że będę mieszkał poza swoim krajem, z dala od swoich rodaków, którzy nauczyli mnie miłości, szacunku, historii oraz odwagi. Niestety etiopski rząd wciąż nęka ludność z regionu Oromo. Aby to zakończyć, będę dzwonił do rządu USA oraz innych instytucji międzynarodowych i próbował prosić o pomoc - dodał 27-latek.
Lilesa w kwietniu planuje wystartować w słynnym londyńskim maratonie. W styczniu pokazał, że nie przypadkowo zdobył srebro w Rio, gdy z czasem 1:01:14 zajął drugie miejsce na półmaratonie w Houston. Miesiąc wcześniej Etiopczyk był czwarty w maratonie na Honolulu.
Zobacz zdjęcia z jego spotkania z rodziną.
Feyisa Lilesa przekraczając metę olimpijskiego maratonu, uniósł ręce, a następnie je skrzyżował w geście protestu przeciwko dyktatorskim działaniom etiopskiego rządu. - Oni mordują ludzi z regionu Oromo, zabierają ich ziemię oraz środki do życia. Boje się tam wrócić, bo i ja mogę zostać zabity lub wsadzony do więzienia - nie ukrywał w wywiadach.
Etiopski rząd próbował namówić go do powrotu, ale sportowiec nie dał się przekonać. Po trzech tygodniach pobytu w Brazylii dostał wizę pracowniczą i wyjechał do USA. Przez ostatnie pięć miesięcy mieszkał w Flagstaff w stanie Arizona, gdzie trenował, a z rodziną kontaktował się jedynie przez internet.
We wtorek (14.02.2017) na lotnisku w Miami Lilesa zobaczył żonę i dwójkę dzieci - córkę Soko oraz syna Sorę - po raz pierwszy od ponad pół roku. Oni również dostali niedawno wizy i w końcu mogą legalnie mieszkać w Stanach.
- Chciałbym podziękować Bogu za to, że moja rodzina jest znowu razem. Jestem także wdzięczny pracownikom konsulatu USA, którzy stacjonują w ambasadzie w Etiopii oraz moim najbliższym za cierpliwość i zrozumienie przez te sześć miesięcy mojej absencji - powiedział dziennikarzom.
Lekkoatleta był szczęśliwy, ale nie do końca.
- Nigdy nie myślałem, że będę mieszkał poza swoim krajem, z dala od swoich rodaków, którzy nauczyli mnie miłości, szacunku, historii oraz odwagi. Niestety etiopski rząd wciąż nęka ludność z regionu Oromo. Aby to zakończyć, będę dzwonił do rządu USA oraz innych instytucji międzynarodowych i próbował prosić o pomoc - dodał 27-latek.
Lilesa w kwietniu planuje wystartować w słynnym londyńskim maratonie. W styczniu pokazał, że nie przypadkowo zdobył srebro w Rio, gdy z czasem 1:01:14 zajął drugie miejsce na półmaratonie w Houston. Miesiąc wcześniej Etiopczyk był czwarty w maratonie na Honolulu.
Zobacz zdjęcia z jego spotkania z rodziną.
Feyisa Lilesa przekraczając metę olimpijskiego maratonu, uniósł ręce, a następnie je skrzyżował w geście protestu przeciwko dyktatorskim działaniom etiopskiego rządu. - Oni mordują ludzi z regionu Oromo, zabierają ich ziemię oraz środki do życia. Boje się tam wrócić, bo i ja mogę zostać zabity lub wsadzony do więzienia - nie ukrywał w wywiadach.
Etiopski rząd próbował namówić go do powrotu, ale sportowiec nie dał się przekonać. Po trzech tygodniach pobytu w Brazylii dostał wizę pracowniczą i wyjechał do USA. Przez ostatnie pięć miesięcy mieszkał w Flagstaff w stanie Arizona, gdzie trenował, a z rodziną kontaktował się jedynie przez internet.
We wtorek (14.02.2017) na lotnisku w Miami Lilesa zobaczył żonę i dwójkę dzieci - córkę Soko oraz syna Sorę - po raz pierwszy od ponad pół roku. Oni również dostali niedawno wizy i w końcu mogą legalnie mieszkać w Stanach.
- Chciałbym podziękować Bogu za to, że moja rodzina jest znowu razem. Jestem także wdzięczny pracownikom konsulatu USA, którzy stacjonują w ambasadzie w Etiopii oraz moim najbliższym za cierpliwość i zrozumienie przez te sześć miesięcy mojej absencji - powiedział dziennikarzom.
Lekkoatleta był szczęśliwy, ale nie do końca.
- Nigdy nie myślałem, że będę mieszkał poza swoim krajem, z dala od swoich rodaków, którzy nauczyli mnie miłości, szacunku, historii oraz odwagi. Niestety etiopski rząd wciąż nęka ludność z regionu Oromo. Aby to zakończyć, będę dzwonił do rządu USA oraz innych instytucji międzynarodowych i próbował prosić o pomoc - dodał 27-latek.
Lilesa w kwietniu planuje wystartować w słynnym londyńskim maratonie. W styczniu pokazał, że nie przypadkowo zdobył srebro w Rio, gdy z czasem 1:01:14 zajął drugie miejsce na półmaratonie w Houston. Miesiąc wcześniej Etiopczyk był czwarty w maratonie na Honolulu.
Zobacz zdjęcia z jego spotkania z rodziną.
Feyisa Lilesa przekraczając metę olimpijskiego maratonu, uniósł ręce, a następnie je skrzyżował w geście protestu przeciwko dyktatorskim działaniom etiopskiego rządu. - Oni mordują ludzi z regionu Oromo, zabierają ich ziemię oraz środki do życia. Boje się tam wrócić, bo i ja mogę zostać zabity lub wsadzony do więzienia - nie ukrywał w wywiadach.
Etiopski rząd próbował namówić go do powrotu, ale sportowiec nie dał się przekonać. Po trzech tygodniach pobytu w Brazylii dostał wizę pracowniczą i wyjechał do USA. Przez ostatnie pięć miesięcy mieszkał w Flagstaff w stanie Arizona, gdzie trenował, a z rodziną kontaktował się jedynie przez internet.
We wtorek (14.02.2017) na lotnisku w Miami Lilesa zobaczył żonę i dwójkę dzieci - córkę Soko oraz syna Sorę - po raz pierwszy od ponad pół roku. Oni również dostali niedawno wizy i w końcu mogą legalnie mieszkać w Stanach.
- Chciałbym podziękować Bogu za to, że moja rodzina jest znowu razem. Jestem także wdzięczny pracownikom konsulatu USA, którzy stacjonują w ambasadzie w Etiopii oraz moim najbliższym za cierpliwość i zrozumienie przez te sześć miesięcy mojej absencji - powiedział dziennikarzom.
Lekkoatleta był szczęśliwy, ale nie do końca.
- Nigdy nie myślałem, że będę mieszkał poza swoim krajem, z dala od swoich rodaków, którzy nauczyli mnie miłości, szacunku, historii oraz odwagi. Niestety etiopski rząd wciąż nęka ludność z regionu Oromo. Aby to zakończyć, będę dzwonił do rządu USA oraz innych instytucji międzynarodowych i próbował prosić o pomoc - dodał 27-latek.
Lilesa w kwietniu planuje wystartować w słynnym londyńskim maratonie. W styczniu pokazał, że nie przypadkowo zdobył srebro w Rio, gdy z czasem 1:01:14 zajął drugie miejsce na półmaratonie w Houston. Miesiąc wcześniej Etiopczyk był czwarty w maratonie na Honolulu.
Zobacz zdjęcia z jego spotkania z rodziną.
Feyisa Lilesa przekraczając metę olimpijskiego maratonu, uniósł ręce, a następnie je skrzyżował w geście protestu przeciwko dyktatorskim działaniom etiopskiego rządu. - Oni mordują ludzi z regionu Oromo, zabierają ich ziemię oraz środki do życia. Boje się tam wrócić, bo i ja mogę zostać zabity lub wsadzony do więzienia - nie ukrywał w wywiadach.
Etiopski rząd próbował namówić go do powrotu, ale sportowiec nie dał się przekonać. Po trzech tygodniach pobytu w Brazylii dostał wizę pracowniczą i wyjechał do USA. Przez ostatnie pięć miesięcy mieszkał w Flagstaff w stanie Arizona, gdzie trenował, a z rodziną kontaktował się jedynie przez internet.
We wtorek (14.02.2017) na lotnisku w Miami Lilesa zobaczył żonę i dwójkę dzieci - córkę Soko oraz syna Sorę - po raz pierwszy od ponad pół roku. Oni również dostali niedawno wizy i w końcu mogą legalnie mieszkać w Stanach.
- Chciałbym podziękować Bogu za to, że moja rodzina jest znowu razem. Jestem także wdzięczny pracownikom konsulatu USA, którzy stacjonują w ambasadzie w Etiopii oraz moim najbliższym za cierpliwość i zrozumienie przez te sześć miesięcy mojej absencji - powiedział dziennikarzom.
Lekkoatleta był szczęśliwy, ale nie do końca.
- Nigdy nie myślałem, że będę mieszkał poza swoim krajem, z dala od swoich rodaków, którzy nauczyli mnie miłości, szacunku, historii oraz odwagi. Niestety etiopski rząd wciąż nęka ludność z regionu Oromo. Aby to zakończyć, będę dzwonił do rządu USA oraz innych instytucji międzynarodowych i próbował prosić o pomoc - dodał 27-latek.
Lilesa w kwietniu planuje wystartować w słynnym londyńskim maratonie. W styczniu pokazał, że nie przypadkowo zdobył srebro w Rio, gdy z czasem 1:01:14 zajął drugie miejsce na półmaratonie w Houston. Miesiąc wcześniej Etiopczyk był czwarty w maratonie na Honolulu.
Zobacz zdjęcia z jego spotkania z rodziną.