W tym artykule dowiesz się o:
Piękny triumf Pogacara
Żółtą koszulkę lidera Tour de France Tadej Pogacar założył dopiero na ostatnim etapie 3-tygodniowego wyścigu. Słoweniec w sobotę po kapitalnej jeździe na czas dość niespodziewanie przegonił w klasyfikacji generalnej swojego rodaka - Primoza Roglicia. W niedzielę tradycyjnie odbył się etap przyjaźni, podczas którego Pogacar zbierał gratulacje od pozostałych uczestników TdF. Na mecie brakowało jednak jego życiowej partnerki.
Kolarski związek
Pogacar związany jest z Urską Zigart, która zawodowo jest kolarką grupy Ale BTC Ljubljana. 24-latka ostatnich popisów swojego partnera w telewizji jednak nie oglądała. W tym samym czasie także brała udział w wyścigu.
ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: niemiecki piłkarz poślubił zjawiskową prezenterkę telewizyjną
Mordercze Giro Rosa
Zigart w sobotę zakończyła 9-dniowy najtrudniejszy wyścig w żeńskim kalendarzu - Giro Rosa, który jest kobiecą wersją Giro d'Italia. Słowenka brała udział w wyścigu trzeci rok z rzędu, a ostatecznie zajęła 78. miejsce w klasyfikacji generalnej. Z najlepszej strony pokazała się na pierwszym etapie - na "czasówce" zajęła 9. miejsce.
Czeka na triumfy
W elicie Zigart zadebiutowała w 2015 roku. Jej największym sukcesem jest wygrana jazda na czas podczas tegorocznych mistrzostw Słowenii. W przyszłym tygodniu weźmie też udział w swoich trzecich mistrzostwach świata.
Połączyło ich kolarstwo
Pogacar i Zigart poznali się podczas treningu kolarskiego. Szybko przypadli sobie do gustu i często razem ćwiczą. - Wydaje mi się to łatwiejsze, ponieważ przechodzimy przez te same rzeczy i się rozumiemy - podkreśliła kolarka w wywiadzie dla słoweńskiego portalu "Micna".
Nie tylko rowery
Para mieszka na co dzień w Monaco. Gdy nie startują w wyścigach i nie trenują, wspólnie oglądają seriale i filmy. Często chodzą też na spacery na plażę.
Życiowych planów nie zmienią
Pogacarowi i Zigart najwyraźniej pasuje takie życie. Żadne z nich nie zamiaru rezygnować z kariery ze względu na partnera. - Kiedy jesteśmy w domu, mamy cały dzień dla siebie. Od rana do wieczora. Inaczej jest w przypadku par, które wykonują "normalną" pracę. Oni żegnają się rano i spotykają się późnym popołudniem. Jeśli chodzi o podporządkowanie się jednej karierze, to nie sądzę, by było to zdrowe dla jakiekolwiek pary - dodała Zigart.