Po blisko rocznej przerwie Artur Szpilka powrócił do oktagonu. Po tym, jak udało mu się pokonać Mariusza Pudzianowskiego, musiał poradzić sobie z problemami zdrowotnymi, poddając się operacji kręgosłupa. 11 maja 2024 roku przystąpił do pojedynku z Arkadiuszem Wrzoskiem na gali KSW 94 i przegrał po zaledwie... 14 sekundach.
Po tej walce u "Szpili" ponownie pojawiły się problemy zdrowotne, a konkretnie doszło u niego do zakażenia gronkowcem. Jednak udało mu się już je zażegnać i może przygotowywać się do kolejnej walki. W pierwszej połowie 2025 roku ma zmierzyć się z Errolem Zimmermanem i niewykluczone, że później dojdzie do rewanżu z Wrzoskiem.
Do ostatniej walki były bokser przygotowywał się wraz z nietypową dietą, ponieważ w każdą niedzielę stosował głodówkę. Jak sam zdradził, w tych dniach ograniczał się wyłącznie do płynów. Choć może to brzmieć niewiarygodnie, sam zawodnik twierdził, że czuł się doskonale.
ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: 838 metrów pod ziemią! Niezwykła przygoda siatkarzy
Szpilka mocno trzymał się swojej diety. W pierwszym dniu tegorocznych świąt Wielkanocnych, czyli w niedzielę 31 marca, poinformował, że również powstrzymał się od posiłków. Jego jedynym prowiantem była wówczas woda.
- To jest moje największe odkrycie! Już od pół roku, w każdą niedzielę, z wyjątkiem Wigilii, odmawiam sobie jedzenia na 24 godziny, a właściwie to na 36. I widzę tego świetne efekty. Pamiętasz, jak kiedyś babcia mówiła "jedz kochany, bo siły nie będziesz miał siły"? Ale to nie prawda, babciu! W dzień głodówki mam tyle energii, że aż nie mogę w to uwierzyć - zdradził 35-latek w wywiadzie dla Kanału Sportowego.
"Szpila" wyznał wówczas, że każda kolejna niedziela to walka z samym sobą, jednak nie ukrywał zadowolenia ze swojej diety. Wszystko wskazuje na to, że jeszcze długo zamierza trzymać się swojego postanowienia.