Pracownia SW Research na zlecenie "Rzeczpospolitej" niedawno spytała Polaków, kto byłby najlepszym kandydatem PiS na prezydenta Polski, gdyby partia ta nie wybrała członka swojego ugrupowania.
W sondażu największe poparcie - 8,5 proc. badanych - uzyskał dziennikarz Krzysztof Stanowski. 6 proc. zdobył gen. Roman Polko, a 5,1 proc. doradca prezydenta Dudy, Andrzej Zybertowicz.
Tomasz Adamek niespodziewanie zajął piąte miejsce (boksera wyprzedził jeszcze obecny szef BBN Jacek Siewiera). "Góral", który 10 lat temu kandydował do Europarlamentu z listy Solidarnej Polski (zdobył wtedy ponad 11 tys. głosów, ale partia nie przekroczyła progu wyborczego), mógłby liczyć na 4,9 proc.
ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: Ależ forma Justyny Kowalczyk-Tekieli. Nagranie z finiszu robi wrażenie!
- Ja kandydatem na prezydenta? Nie. To nie byłoby możliwe, bo przecież na stałe mieszkam w Stanach Zjednoczonych. Od wielu lat mam też podwójne obywatelstwo. Poza tym polityka nie jest czysta. Zresztą widzimy, co dzieje się w USA, gdzie przeprowadzono zamach na Donalda Trumpa. Jak się mówi za dużo i to dobrych rzeczy, to jest się dla wszystkich przeciwnikiem. Taka jest właśnie polityka - ocenił 47-letni Adamek w rozmowie z Interią Sport.
Były zawodowy mistrz świata w boksie (w wadze junior ciężkiej i półciężkiej) dodał, że wybiera "normalne życie" i już cieszy się na to, że wkrótce po raz drugi zostanie dziadkiem.
Dziś nie ma najlepszego zdania nt. świata polityki i uważa, że to nie jest dla niego. - Chwilę byłem w polityce. Zobaczyłem, jak to wygląda i nie ciągnie mnie do niej. Najlepiej z daleka od niej, choć porozmawiać o niej czasami można. Polityka nie jest dla mnie. Niech inni rządzą Polską i to najlepiej, jak potrafią - podsumował.
Adamek powinien przejść szczeble drabinowe -tj Czytaj całość