26 października na Fidżi odbywała się walka o pas IBO Asia Pacific. Do rywalizacji stanęli Chińczyk Runqi Zhou i przedstawiciel gospodarzy, Ubayd Haider. Lepszy okazał się pierwszy z wymienionych, który pokonał rywala przez nokaut.
Jego radość nie trwała jednak długo. Wszystko przez problemy zdrowotne Haidera. 25-latek tuż po nokaucie stracił przytomność i błyskawicznie został przewieziony do szpitala. Tam wprowadzono go w stan śpiączki farmakologicznej.
Jak się okazuje, już się z niej nie obudził. O śmierci zawodnika w mediach społecznościowych poinformował jego ostatni przeciwnik, wspomniany Zhou, który zamieścił specjalnie dedykowany wpis na Instagramie.
"Spoczywaj w pokoju Ubayd Haider. Byłeś wojownikiem do samego końca. Kondolencje i głębokie wyrazy współczucia dla jego rodziny i mieszkańców Fidżi" - czytamy. Do wpisu załączono czarno-białe zdjęcie zmarłego zawodnika.
Dodajmy, że Haider po zakończeniu 2024 roku planował odwieszenie rękawic na kołku. Miał już przygotowany plan na dalszy etap życia. Jego marzeniem było zostanie dietetykiem.
Wielokrotny mistrz kraju w boksie amatorskim zostawił żonę i osierocił dwójkę dzieci.