We wrześniu 2014 roku Krzysztof Włodarczyk zmierzył się z Grigorijem Drozdem w walce o pas mistrzowski WBC w kategorii cruiser. Rosjanin wygrał to starcie po decyzji sędziowskiej. Zwycięzca dzień później został poddany kontroli antydopingowej.
Dopiero po 10 latach okazało się, że wyniki badań wykazały niedozwolone substancje w organizmie boksera. Z tego też powodu Drozd we wrześniu 2024 roku został zawieszony. Co warte podkreślenia, Rosjanin nie jest już czynnym zawodnikiem.
Teraz pas mistrzowski ponownie może powędrować w ręce Włodarczyka (stracił go właśnie na rzecz wspomnianego Drozda). Wiadomo, że jego rywalem będzie Adam Balski. Data oraz miejsce pojedynku nie są jeszcze znane.
ZOBACZ WIDEO: Polska mistrzyni wyznała, że choruje. "Byłam pod ścianą"
Włodarczyk w rozmowie z Interią wrócił myślami do walki, która odbyła się dekadę temu. Polak został zapytany, co powiedziałby teraz Drozdowi (po tym, jak został zawieszony za doping), gdyby miał okazję z nim porozmawiać.
- Gdybym miał tego gościa przed sobą, powiedziałbym mu prosto w oczy: "Żal mi ciebie. Żal mi ciebie, bo musiałeś się uciec do oszustwa i pomóc sobie sterydami, żeby wyjść ze mną boksować - powiedział Włodarczyk.
43-latek dodał, że możliwość zawalczenia o mistrzowski pas z Balskim to dla niego pewnego rodzaju zadośćuczynienie za to, że 10 lat temu przyszło mu walczyć z rywalem, który był na dopingu.
- Na swój sposób lubię Adama, z niektórymi rzeczami jest dla mnie człowiekiem-zagadką, ale to będzie kolejny pas do mojej kolekcji. Nie chcę być zarozumiały, w ringu może zdarzyć się wszystko, ale to ja wygram tę walkę - zadeklarował.
Dodajmy, że spekuluje się, że do walki "Diablo" z Balskim może dojść na terenie Polski. Mówi się m.in. o Kaliszu, czyli w rodzinnym mieście rywala Włodarczyka.