Pierwsza gala pod nowym szyldem odbyła się 6 czerwca. Do pierwszego turnieju eliminacyjnego zgłosiło się ośmiu śmiałków. Byli tam wszechstronnie doświadczeni fighterzy, ale także nieustraszeni uliczni wojownicy. "Tyson" ma w sobie trochę jednego i drugiego. W amatorskim boksie zaliczył około 30 walk (przegrał zaledwie kilka), na ulicy... dużo, dużo więcej.
W niewielkim ringu GROMDY okazało się, że taka mieszanka jest gwarancją prawdziwych ringowych fajerwerków. Krystian Kuźma nie brał jeńców, a brutalny półfinałowy nokaut nad Łukaszem Załuską obiegł światowe media, trafiając nawet do "The Sun". Szybko okazało się, że sprawa może mieć drugie dno, a wojownik z Torunia ma także pewne genetyczne predyspozycje do sportów walki!
Zanim na scenie pojawił się Krystian Kuźma, w polskim boksie przez wiele liczył się Mirosław Kuźma. Wujek "Tysona" był znany jako "król prawego sierpowego". Pięciokrotnie sięgał po medale mistrzostw Polski i był prawdziwym postrachem na krajowej scenie. Na arenie międzynarodowej nie miał jednak szczęścia do decyzji sędziów i działaczy. W 1982 roku powinien wywalczyć medal mistrzostw świata, ale w ćwierćfinale odpadł po kontrowersyjnym werdykcie.
ZOBACZ WIDEO: Klatka po klatce (on tour). ACA 114. Niewygodny rywal Omielańczuka. "Pokażę, że sporo się zmieniło od czasów UFC"
Na szczęście na ringu GROMDY decydujące znaczenie ma siła pięści! Kuźma w pierwszym turnieju godne reprezentował rodzinne tradycje, a najbrutalniejszy nokaut zaliczył również po ciosie z prawej ręki.
Finał będzie zderzeniem dwóch światów. "Tyson" to uliczny wojownik o nieustępliwym charakterze. "Don Diego" jest za to wszechstronnie doświadczonym fighterem, który z powodzeniem radził sobie na ringach kickboxerskich i bokserskich. Na poprzednich turniejach obaj pokazywali, że są w stanie wygrywać z bólem i pokonywali większych od siebie rywali.
Obaj finaliści w niewielkim ringu o wymiarach 4 x 4 metra zdążyli pokazać niesamowity hart ducha. "Tyson" kończył pierwszą edycję zakrwawiony, a do tego z pogruchotaną ręką. Mateusz Kubiszyn z kolei w decydującej walce zmierzył się z gigantem, ale i własnymi urazami. W decydującej walce lądował na deskach i wydawało się, że większy rywal w końcu go znokautuje. Wtedy losy rywalizacji odmienił jeden potężny cios z prawej ręki, który kompletnie rozbił twarz faworyta.
11 grudnia podczas gali GROMDA 3 pewne historie znajdują naturalny finał, ale inne dopiero się rozpoczną. Organizatorzy mają w planach inaugurację kolejnego turnieju, którego formuła została ciepło przyjęta przez kibiców. Zasady będą podobne - zwycięzcy dwóch rozgrywek eliminacyjnych zmierzą się w wielkim finale, a startujących ponownie nie będą obowiązywały kategorie wagowe.
Zobacz także:
-> ACA 114. Kto faworytem w walce Haratyk - Dipczikow? Dziennikarze nie mają wątpliwości
-> Fame MMA 8. Marcin Najman się rozkręca. Znowu uderzył publicznie w "Don Kasjo"