Były mistrz UFC jest na ostatniej prostej przygotowań do starcia z Aleksandarem Rakiciem. "Cieszyński Książę" zmierzy się z Austriakiem serbskiego pochodzenia już 14 maja podczas UFC Fight Night. Pierwotnie to starcie miało odbyć się w maju, ale zostało przełożone ze względu na kontuzję Polaka. Teraz przyszły kolejne komplikacje.
Jan Błachowicz poprzez media społecznościowe poinformował, że skradziono mu samochód. To czarny Jeep Grand Cherokee. 39-latek zwrócił się również do samego złodzieja.
"Do bydlaka, który ukradł mój samochód" - zaczął swój wpis Błachowicz.
"Dużo namieszałeś na ostatniej prostej przygotowań do walki. W samochodzie znajdował się sprzęt, niezbędny do górskiego campu. Miałem na niego jechać tuż po treningu. Zamiast spokojnej głowy i szlifowania formy muszę siedzieć na policji, załatwiać sprawy urzędowe i kombinować co robić teraz. Bardzo solidne "dziękuję" gnoju. Możesz jeszcze się zreflektować, zaparkować samochód i dać cynk gdzie trzeba" - pisał dalej były mistrz UFC.
Sprawę dla WP SportoweFakty skomentowała również Dorota Jurkowska, partnerka Błachowicza oraz jego menadżera. Potwierdziła ona, że cała sytuacja nie wpływa dobrze na przygotowania do ważnej walki.
- To spory cios dla całego teamu, w szczególności pod kątem organizacyjno-logistycznym. Na tym etapie Jan powinien być pochłonięty wyłącznie treningami. Wierzymy jednak w pozytywne zakończenie całej sprawy i z góry dziękujemy za każdą pomoc - mówi dla WP SportoweFakty Dorota Jurkowska.
Warto podkreślić, że Jan Błachowicz ogłosił, że wręczy nagrodę każdemu, kto pomoże mu odnaleźć auto oraz złodzieja. Nie zdradził jednak jej szczegółów.
Zobacz także: Gwiazdor Fame MMA zdradził kto chciał go zabić
Zobacz także: Słynny pięściarz okradziony w Londynie
ZOBACZ WIDEO: "Królowa jest jedna". Wystarczyło, że wrzuciła to zdjęcie