Mateusz Kieliszkowski ponownie udowodnił, że jest jednym z najsilniejszych ludzi świata. W tym roku stawał na podium każdych zawodów, w których brał udział. Tym razem pojechał do Manchesteru by wystąpić w jakże ważnych zmaganiach z cyklu Giants Live. Z najlepszych zawodników zabrakło tam tylko Haftora Bjornssona oraz Matrinsa Licisa.
Pod nieobecność tej dwójki w Kieliszkowkim i reprezentancie Ukrainy, Oleksiejeu Noivikowie upatrywano największych faworytów do zdobycia złota. Tak też się stało. W zawodach wystartowało 13 zawodników, którzy mierzyli się w pięciu morderczych konkurencjach jak martwy ciąg, wyciskanie hantla nad głowę, biegu na 20 metrów z półtonowym garbusem na plecach, herkules hold (trzymanie kolumn) oraz załadunku kul.
Polakowi pierwsza konkurencja nie poszła po myśli i na trzynaście możliwych punktów do zdobycia zdobył 4,5. Martwy ciąg wygrał Novikow, wspólnie z dwoma innymi zawodnikami. Tym sposobem od początku zawodów Kieliszkowski musiał gonić swojego najgroźniejszego rywala. Wygrał drugą i trzecią konkurencję, czym zbliżył się do najgroźniejszego rywala i po trzech konkurencjach przegrywał z nim o 0,5 pkt. Nadmienić trzeba, że tzw. car walk (bieg na 20 metrów z garbusem na plecach) Kieliszkowski wygrał z czasem 10.00 sekund, ustanawiając tym samym rekord świata!
ZOBACZ WIDEO: "Klatka po klatce" #35 (highlights): brutalny i efektowny nokaut łokciem
Przed ostatnią serią Kieliszkowski miał stratę 1,5 punktu i był trzeci. Kule, które zaważyły o miejscach na podium, wygrał nieliczący się w końcowej punktacji Anglik Stoltman. Polak był drugi. Swoją szanse na wygranie zawodów przez popełnienie błędów podczas odkładania kul na podest zmarnował Ukrainiec. Stracił tyle punktów w kulach , że został wyprzedzony nie tylko przez Mateusza Kieliszkowskiego ale i Bena Badger Brunninga, który przed ostatnią konkurencją był na miejscu czwartym.
Autor: Przemysław Siwek