Clippers ulegli Kings, Heat i Warriors na fali

Zdjęcie okładkowe artykułu: East News /  /
East News / /
zdjęcie autora artykułu

Los Angeles Clippers nie sprostali Sacramento Kings, a po trzech spotkaniach wciąż niepokonani pozostają Miami Heat i Golden State Warriors. W niedzielę zwycięstwo odnieśli też New York Knicks.

Nie w taki sposób początek sezonu 2014/2015 na parkietach NBA wyobrażali sobie kibice koszykówki w mieście zgiełku i fleszy. O ile postawa Los Angeles Lakers i bilans 0-4 nie jest specjalnym zaskoczeniem, to tak dotychczasowa dyspozycja Los Angeles Clippers już owszem. Podopieczni Doca Riversa wygrali dwa premierowe spotkania w kiepskim stylu, a w niedzielę na własnym parkiecie sensacyjnie ulegli nieopierzonym Sacramento Kings. [ad=rectangle] Małym zwiastunem nadchodzących kłopotów była dla miejscowych już pierwsza odsłona. Drużyna z Miasta Aniołów przespała początek spotkania i później była zmuszona odrabiać straty. Co prawda, ta sztuka udała im się bardzo szybko, wygrywając drugie rozdanie 32:20, lecz ich gra posypała się w najmniej odpowiednim momencie.

Waleczna postawa Sacramento Kings przyniosła efekty. Przyjezdni objęli prowadzenie na niespełna 2 minuty przed końcową syreną, a kluczowym aktorem spektaklu okazał się były reprezentant Clippers, Darren Collison. 27-latek najpierw skuteczną próbą z półdystansu wywindował Królów na czteropunktowe prowadzenie, a ich drugie zwycięstwo w trwających rozgrywkach przypieczętował chwilę później, trafiając dwukrotnie z linii rzutów wolnych.

Ojcem sukcesu drużyny z Kalifornii okazał się również DeMarcus Cousins. Podkoszowy już w trzeciej kwarcie miał na swoim koncie cztery przewinienia. Trener Kings, Mike Malone, zareagował instynktownie i chciał ściągnąć go z boiska. 24-letni absolwent uczelni Kentucky nie widział takiej potrzeby, więc po prostu dał znać swojemu szkoleniowcowi. Cousins ostatecznie spędził na placu boju blisko 35 minut, notując w tym czasie imponujące 34 punkty, 17 zbiórek, 5 asyst i 3 bloki!

Przyczyn pierwszej klęski LAC nie trzeba szukać długo. Gospodarze przestrzelili w czwartej kwarcie wszystkie 12 rzutów zza łuku (!), a ponadto umieścili w koszu tylko 33 próby z pola na 88 oddanych. Na nic zdało się 16 oczek, 11 asyst, 5 zbiórek i 3 przechwyty Chrisa Paula. Po 17 punktów zgromadzili jeszcze Blake Griffin i Spencer Hawes, ale ten pierwszy zaaplikował tylko 6 spośród dwudziestu rzutów.

Miami Heat nie zwalniają tempa. Zespół z Florydy w niedzielę zatrzymał Toronto Raptors i wygrał już trzeci mecz w sezonie. Dinozaury przed pierwszą porażką próbował uchronić DeMar DeRozan, ale w pokonaniu Żaru nie pomogło nawet jego 30 oczek.

Miejscowi zdominowali rywali w walce podkoszowej, zbierając aż 43 piłki przy zaledwie dwudziestu ośmiu oponentów. - Myślę, że to efekt naszego wysiłku. Wiemy, że wiele osób nie spodziewa się od nas dobrej gry pod tablicami - twierdzi Chris Bosh, który miał 21 punktów i 11 zbiórek. 19 oczek, taką samą liczbę zebranych piłek co Bosh oraz 5 asyst dodał jeszcze Dwyane Wade.

Carmelo Anthony jako czterdziesty zawodnik w NBA przekroczył barierę 20 000 zdobytych punktów, a jego New York Knicks po zaciętym spotkaniu pokonali Charlotte Hornets. Losy meczu ważyły się w samej końcówce. Do niecodziennej sytuacji doszło na niespełna 37 sekund przed końcową syreną. Szerszenie, przegrywając 93:95, wybijały piłkę z autu, ale uniemożliwił im to dobry pressing ze strony miejscowych. Sędzia odgwizdał błąd i posiadanie powędrowało w stronę Knicks. - Nie sądzę, żeby to było pięć sekund. Bardziej trzy - mówił po meczu rozgoryczony Lance Stephenson, który miał 14 oczek, 9 zbiórek i 8 asyst.

W ostatniej akcji spotkania do wyrównania mógł doprowadzić Kemba Walker, ale podobnie, jak miało to miejsce w spotkaniu z Memphis Grizzlies, 24-latek nie zdołał umieścić piłki w koszu, a jego zespół opuszczał parkiet na tarczy.

Dużą dawkę emocji zafundowali kibicom również Portland Trail Blazers i Golden State Warriors. Zwycięstwo odnieśli ci drudzy, którzy w przeciągu ostatnich dwóch minut zaaplikowali rywalom 7 punktów. Smugi nie trafiły w tym czasie ani razu. W niedzielę najlepszym Wojownikiem okazał się Klay Thompson, autor dwudziestu dziwięciu oczek.

Wyniki:

Los Angeles Clippers - Sacramento Kings 92:98 (19:25, 32:20, 23:25, 18:28) (Hawes 17, Griffin 17, Paul 16, Redick 12 - Cousins 34, Gay 25, Collison 14)

Miami Heat - Toronto Raptors 107:102 (31:26, 33:28, 23:23, 20:25) (Bosh 21, Wade 19, Deng 18 - DeRozan 30, Lowry 22, Valanciunas 14)

New York Knicks - Charlotte Hornets 96:93 (29:21, 23:29, 27:30, 17:13) (Anthony 28, Stoudemire 18, Shumpert 15 - Jefferson 21, Neal 17, Walker 16)

Portland Trail Blazers - Golden State Warriors 90:95 (22:30, 26:21, 20:17, 22:27) (Aldridge 26, Matthews 18, Lopez 12 - Thompson 29, Curry 21, Barbosa 13)

Źródło artykułu:
Komentarze (4)
avatar
Andre.
3.11.2014
Zgłoś do moderacji
1
0
Odpowiedz
Kto pisze te artykuły? jak można napisać, że King są nieopierzeni? przecież liderami tej ekipy nie są debiutanci, inna sprawa to brak doświadczenia w PO Cousinsa i organizacji. ale przecież pos Czytaj całość