Magnus Carlsen jest największą gwiazdą na świecie w szachach. Norweski arcymistrz to wielokrotny mistrz świata i lider rankingu FIDE Top 100. Każdy zawodnik marzy o tym, aby go pokonać, a to właśnie udało się Polakowi.
Ogromny sukces osiągnął Jan Krzysztof Duda. W półfinale Pucharu Świata w Soczi stoczył zażarty bój z Carlsenem. W partiach klasycznych był remis, więc potrzebna była dogrywka.
23-latek z Krakowa pokazał, że nieprzypadkowo uchodzi za jeden z największych talentów na świecie. W dogrywce był lepszy od norweskiego mistrza, dzięki czemu awansował do finału. Jeżeli pokona Siergieja Karjakina z Rosji, to zgarnie 110 tys. dolarów.
- Trzy pieczenie na jednym ogniu. Polak nigdy nie grał w finale Pucharu Świata, nigdy nie wystąpił w turnieju pretendentów, nigdy nie pokonał w meczu aktualnego mistrza świata, nawet jeżeli to był mecz dwupartiowy. Wielu rodaków dzisiaj się smuci, bo siatkarze przegrali w ćwierćfinale igrzysk w Tokio, ale dla polskich szachistów jest to wydarzenie, które - myślę - będzie trwale pamiętane. Gdyby szachiści mogli ustanawiać święto narodowe, to byłby to dzień 3 sierpnia - komentuje w portalu chess.24 Mateusz Bartel, były mistrz Polski.
Pokonanie Carlsena dało jeszcze jedną korzyść. Dzięki temu Duda zapewnił sobie występ w turnieju kandydatów do tytułu mistrza świata.
To prawdziwy geniusz. O 12-latku zrobiło się głośno >>
Oszukiwał w toalecie z telefonem. Arcymistrz szachowy Igors Rausis zdyskwalifikowany >>
ZOBACZ WIDEO: Niespodziewany medal dla Polaka w Tokio. "Już nie będzie kłótni w domu"