Mamy medal! Polskie szpadzistki w składzie: Martyna Światłowska-Wenglarczyk (AZS AWF Katowice), Alicja Klasik (RMKS Rybnik), Renata Knapik-Miazga oraz Aleksandra Jarecka (obie AZS AWF Kraków) wyrwały wręcz brązowe krążki (TUTAJ przeczytasz więcej >>) rywalkom z Chin. Wyrwały... Bo końcowe fragmenty tego pojedynku z pewnością przejdą do historii polskiego sportu.
Jakby mało było emocji (pojedynek był bardzo wyrównany), to na 31 sekund przed końcem regulaminowego czasu sędziowie popełnili błąd - otóż dopisali naszej reprezentacji dwa punkty, zamiast jednego. I tablica wyników pokazała nasze prowadzenie 31-30 (chociaż tak naprawdę był remis 30-30).
Jarecka - widząc taki wynik - zachowywała się zupełnie inaczej. Kiedy po straconym punkcie zrobiło się... 30-31, zamiast 31-31 nastąpiło potężne zamieszanie. Pojedynek został nawet na jakiś czas przerwany. Sędziowie analizowali nagranie wideo, aby wrócić do odpowiedniego wyniku.
ZOBACZ WIDEO: "Prosto z Igrzysk". Czy w Paryżu jest bezpiecznie? Dziennikarz nie ma wątpliwości
- Pierwszy raz w życiu spotkałem się z taką sytuacją. Na tablicy był inny wynik, niż naprawdę. Prowadziliśmy jednym punktem, a potem Chinka trafia i nagle... to ona prowadzi. Ola Jarecka była przekonana, że mamy przewagę - mówił już po finale trener polskich szpadzistek, Bartłomiej Język.
Błąd sędziów mógł nam zabrać medal, bo po całym zamieszaniu okazało się, że musimy nadrabiać straty. A zostało niewiele ponad cztery sekundy. Jarecka pokazała jednak swój geniusz: najpierw trafienie, które doprowadziło do dogrywki, a potem decydujący cios. Mamy brąz!
Całe zamieszanie obejrzysz poniżej.
Czytaj także: Szaranowicz bez wątpliwości w sprawie Babiarza. Mówi, co powinna zrobić TVP >>