U nowego selekcjonera treningi w sylwestra i nowy rok

Instagram / PZTS / Na zdjęciu: Tomasz Redzimski
Instagram / PZTS / Na zdjęciu: Tomasz Redzimski

Nie będzie taryfy ulgowej u nowo mianowanego selekcjonera reprezentacji Tomasza Redzimskiego. Zaplanował treningi zarówno 31 grudnia 2023, jak i 1 stycznia 2024 roku.

W tym artykule dowiesz się o:

[b]

Redakcja PZTS: Pańscy poprzednicy, trenerzy kadry pracowali po kilkanaście lat. Jest pan przygotowany na długą kadencję, np. do igrzysk w 2036 lub 2040 roku?[/b]

Tomasz Redzimski: Umówiliśmy się na pracę do igrzysk w Los Angeles 2028. Moim celem nie jest wieloletnie pełnienie funkcji trenera kadry, tylko uruchomienie procesu poprawy w 4 podstawowych obszarach: umiejętności technicznych, taktycznych, przygotowania motorycznego oraz odporności psychicznej. W krótkim, półrocznym terminie chciałbym, żebyśmy włożyli maksymalny wysiłek w wywalczenie awansu na igrzyska w Paryżu. Pierwszą szansą w nowym roku będą drużynowe mistrzostwa świata w południowokoreańskim Busan. Później, w dniach 6-12 maja, odbędzie się indywidualny turniej kwalifikacyjny w singlu, a ostatnią możliwością zdobycia biletu olimpijskiego będzie czerwcowy ranking międzynarodowej federacji ITTF.

Azjatycki turniej rozegrany zostanie w drugiej połowie lutego. Oficjalnie rozpoczyna pan pracę z reprezentacją 1 stycznia, ale wiem, że już trwają prace logistyczne.

Prawdopodobnie będziemy na miejscu 6 dni przed zawodami, aby odpowiednio się zaaklimatyzować i przygotować. Dyskutujemy jeszcze, czy ostanie, krótkie zgrupowanie będzie miało miejsce w Korei Południowej, czy np. w Hongkongu.

Ćwierćfinaliści DMŚ 2024 pojadą na zawody olimpijskie.

Dlatego trzeba się bardzo dobrze przygotować do tych zawodów. Jeśli w ćwierćfinale znajdą się Francuzi, Chińczycy i Szwedzi, to automatycznie kwalifikację zdobędą też zespoły z najlepszym rankingiem spoza tej ósemki. Jest o co walczyć.

ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: Zrobił to na siedząco. Po prostu magia

W ostatnim półroczu polscy tenisiści stołowi odpadali w 1/8 finału zarówno igrzysk europejskich w Krakowie, jak i mistrzostw kontynentu w Malmoe. Za każdym razem przegrywali z Belgami, europejskim średniakiem.

W Krakowie dwie gry wygrał Nuytinck, w Szwecji ograli go Samuel i Miłosz, ale ważną grę wygrał z Maćkiem znów leworęczny Allegro. Trzeba pilnie poprawić wszystkie kombinacje taktyczne w grze przeciwko leworęcznym zawodnikom. Mam na myśli wzmocnienie odbioru serwów krótkich, a w szczególności długich i szybkich. Potem kombinację odbiór serwu i kontratak. Tym bardziej, że niemal wszystkie najmocniejsze ekipy na świecie mają świetnych leworęcznych zawodników: Chiny, Korea, Tajwan, Szwecja, Portugalia, Niemcy miały przez wiele lat Bolla, a Japonia Mizutaniego.

Nie marnuje pan czasu. Pierwszy obóz od 27 grudnia do 4 stycznia.

Cieszę się, że są na to środki i rozpoczniemy pracę zaraz po świętach Bożego Narodzenia. To nic nadzwyczajnego. W czasach, gdy byliśmy juniorami zawsze w tym okresie mieliśmy zgrupowanie kadry narodowej. Pojedziemy do Cetniewa, będziemy mogli się bliżej poznać, porozmawiać i zrobić dobry trening.

Kogo pan powołał?

Z dotychczasowej kadry Jakuba Dyjasa, Macieja Kubika, Samuela Kulczyckiego i Miłosza Redzimskiego, z reprezentacji juniorów będącej dziś poszerzoną drużyną narodową seniorów m.in. Mateusza Zalewskiego, Marcela Błaszczyka, Alana Kulczyckiego, Michała Gawlasa, Rafała Formelę. Niezbędni są gracze leworęczni, jak Szymon Kolasa, wspomniany Formela, czy Konrad Kulpa, obrońcy np. Jakub Folwarski. Chciałbym, żeby ci wszyscy wymienieni przeze mnie zawodnicy znaleźli się w szerokiej kadrze. Ze względu na to, że powołania otrzymali dość późno, nie wszyscy przyjadą do Cetniewa. Niektórzy dużo wcześniej zaplanowali wyjazdy noworoczne. Nie spodziewali się powołań albo tego, że zaczniemy obóz już na przełomie roku. Na pewno będę musiał planować akcje szkoleniowe z dużym wyprzedzeniem. Niedawno zgłosił się do nas jeden z najlepszych klubów na Starym Kontynencie FC Saarbruecken z propozycją wspólnego obozu pod koniec grudnia. Tym razem musiałem odmówić, lecz współpraca na pewno zostanie nawiązana.

Jak pan sobie wyobraża funkcjonowanie ścisłej reprezentacji Polski?

Chciałbym, żeby całe nasze środowisko zintegrowało się z hasłem: "wszyscy pomagamy kadrze narodowej". Drzwi do niej będą mieli otwarte młodzi, ambitni, zaangażowani i chętni do pracy tenisiści stołowi o odpowiednim poziomie. Chcę poszerzyć skład zespołu narodowego, aby większa liczba graczy miała szansę na awans. Marzy mi się zdrowa rywalizacja, w której kadra „A” jest tą uciekającą pod względem poziomu sportowego, zaś „B” - goniącą. Stałe doskonalenie jakości gry spowoduje, że wszyscy będą lepszymi zawodnikami.

Po mistrzów Europy kadetów, tj. 14-letniego Patryka Żyworonka i 15-letniego Mateusza Sakowicza także pan sięgnie? A może są za młodzi?

Nie są za młodzi, ale będzie z nimi pracował trener kadry juniorów. We współczesnym ping-pongu nie ma znaczenia, kto ile ma lat. Decydujące jest przede wszystkim kryterium jakościowe. Już w kadetach obserwujemy chłopców bardzo dobrze grających, którzy nie odbiegają umiejętnościami od starszych od siebie. Nasz najlepszy junior Miłosz Redzimski miał duże problemy z 15-letnim chińskim obrońcą, fantastycznie grającym Sun Yangiem podczas turnieju w Dausze. A jeśli mówimy o defensorach, w klubie mamy Panagiotisa Gionisa, w superlidze Kostasa Angelakisa, a w grupie treningowej Jakuba Folwarskiego, którego też widzę w reprezentacji. W Polsce potrzebujemy wyszkolić obrońcę, który osiągnie światowy poziom. W szerokiej reprezentacji muszą być wszystkie style, bo w takich warunkach można rozwijać swoje umiejętności taktyczne.

Kto zostanie pańskim asystentem w ekipie Biało-Czerwonych?

Bardzo chciałbym współpracować stale z grupą trenerów, czy to podczas konsultacji szkoleniowych, czy dłuższych zgrupowań krajowych. Poza tym będzie się zdarzać, że pojedynczy zawodnicy pojadą na dane zawody międzynarodowe, a towarzyszyć im będzie któryś ze współpracowników. Trzeba realizować jasno sformułowane cele, również podczas zawodów. Jeśli mamy dojść do poziomu światowego, a tego chcemy dokonać, potrzebna jest i współpraca, i wymiana obowiązków. Przykładowo, z chińską kadrą mężczyzn nie jeździ na zawody WTT tylko jeden trener. Ale założenia są niezmienne i muszą być realizowane. Tak też sobie wyobrażam polską reprezentację.

Kogo polecił pan na swojego następcę w drużynie Dartomu Bogorii?

Myślę nad tym, co zrobić. Ważny głos w tej sprawie będą mieli zawodnicy pierwszej drużyny. Ale na takie rozmowy przyjedzie czas po rewanżowym meczu Ligi Mistrzów z TTC Neu-Ulm. Fajnie byłoby usiąść do takiej dyskusji po wywalczeniu historycznego awansu do Final Four.

Komentarze (0)