Polski sędzia na DMŚ z nietypowym hobby

Archiwum prywatne / Na zdjęciu: Marcin Fidala
Archiwum prywatne / Na zdjęciu: Marcin Fidala

Marcin Fidala będzie sędziował mecze drużynowych mistrzostw świata w koreańskim Busan. Jego drugą pasją jest strzelectwo sportowe. Pracuje jako trener specjalności strzelań pistoletowych w klubie w Lęborku.

W tym artykule dowiesz się o:

[b]

Redakcja PZTS: Co było pierwsze w pańskim życiu sportowym, tenis stołowy czy strzelectwo?[/b]

Marcin Fidala, sędzia tenisa stołowego: Mama Małgorzata grała w ping-ponga, więc od dziecka oglądałem tę dyscyplinę. Z drużyną z Luzina walczyła w barażach o 1. ligę. Gdyby awansowali, wtedy rozpoczęłyby się dalekiej wyjazdy po kraju i może zabieralibyśmy się z tatą na mecze. Tak się jednak nie stało. Do tej pory mama trenuje, występuje w zawodach weteranów, chociaż ostatnio miała przerwę zdrowotną ze względu na uraz nogi. W moim przypadku wielkiego grania nie było, a za to dość szybko zająłem się sędziowaniem. I jak to najczęściej bywa, trochę z przypadku.

W jakich okolicznościach nastąpił debiut?

Podczas zawodów osób niepełnosprawnych w COS OPO "Cetniewo" we Władysławowie, które sędziowała mama, okazało się, że brakuje jednej osoby do liczenia punktów. A że byłem pod ręką i ogólnie uznaliśmy, że sobie poradzę, to się zgodziłem. Wielkiego stresu nie było, a jeśli nawet zdarzyła się pomyłka, natychmiast zawodnicy ją korygowali.

Jak pan trafił do Klubu Strzeleckiego LOK Lider-Amicus Lębork?

Strzelectwo jest popularnym sportem w naszym mieście, co więcej możemy poszczycić się olimpijką Paulą Wrońską. U nas zaczynała, a w igrzyskach startowała w Londynie w 2012 roku. Od wielu lat w Społecznym Gimnazjum Językowym, w ramach wychowania fizycznego, do wyboru jest m.in. strzelectwo. Część uczniów przychodziła z zaciekawienia, jak to wygląda, inni z przekonaniem, że rozpoczną treningi. Faktycznie, niektórzy zostają w klubie, regularnie trenują, a najlepsi trafiają do reprezentacji.

ZOBACZ WIDEO: Rywal Hurkacza weźmie ślub. Ukochana powiedziała "tak"

Na gali strzelectwa sportowego w Starachowicach najlepszą juniorką młodszą w 2023 roku w Polsce uznano Adriannę Pakiełę, pańską podopieczną.

To bardzo miłe wyróżnienie i docenienie pracy 17-letniej Adrianny. Trenuje u nas od kilku sezonów i zdobywa kolejne laury, np. złoty medal Ogólnopolskiej Olimpiady Młodzieży. Mam nadzieję, że osiągnie tak wysoki poziom, iż wystąpi w zawodach olimpijskich. To nasze marzenie.

W tenisie stołowym, zdominowanym przez Azjatów, bardzo trudno dostać się na igrzyska.

W strzelectwie sytuacja wygląda podobnie. Sam awans na IO jest sporym osiągnięciem. W tym sporcie ciekawą formą rywalizacji są drużynówki, a niestety nie ma ich w programie igrzysk.

Więcej trenuje się w tenisie stołowym czy strzelectwie?

Kompletnie nie ma porównania. W strzelectwie można zostać mistrzem kraju trenując 3-krotnie po 1,5 godziny, czyli 4,5 tygodniowo. To z kolei zbyt mało, by w tenisie stołowym dostać się z wielostopniowych eliminacji do mistrzostw Polski. Pingpongiści trenują po 2-3 razy dziennie.

Dlaczego różnice są tak duże?

W strzelectwie treningi są krótsze, żeby zwyczajnie zawodnicy nie czuli znużenia. Zajęcia w tenisie stołowym są dużo bardziej urozmaicone. Poza tym odbijać można zacząć w wieku 5-6 lat, a my do klubu strzeleckiego zapraszamy sporo starsze dzieci, 12-, 13-letnie. Czasem dzwoni tata lub mama i opowiada, że ma 11-latka, którego chce zapisać na treningi. Zachęcamy, aby przyszli za rok i na początek spróbowali raz na 2 tygodnie po 45 minut. To takie zajęcia na przyrządach. Zresztą treningi w strzelectwie nie są zbytnio rozbudowane, polegają m.in. na wyrabianiu pamięci mięśniowej w ćwiczeniach bezstrzałowych. W mikrocyklu, który przeradza się w makrocykl, zdarza się, że skupiamy się na jednej, konkretnej rzeczy. Zdobywa się np. umiejętności odpowiedniej postawy i przez miesiąc w ogóle nie strzela. Oczywiście bardzo ważną kwestią jest zgranie muszki i szczerbinki. To musi być coś naturalnego dla zawodnika.

Kto jest najlepszym pingpongistą wśród strzelców LOK Lider-Amicus Lębork?

Musimy pomyśleć o takiej formule tzw. treningu wszechstronnego w ramach poprawy koncentracji. W domu mam stół do tenisa stołowego o zmniejszonych rozmiarach, bardzo dobry do tego typu ćwiczeń.

Jak pan radził sobie w zawodach strzeleckich?

Startowałem tylko w okresie szkoły średniej, łapałem się do mistrzostw Polski, lecz specjalnych wyników nie uzyskiwałem. Krótko mówiąc, za rzadko trafiałem dyszkę. A taki jest cel podchodząc do strzału w tarczę. Jeśli chodzi o specjalizację, najbardziej lubiłem konkurencję pistolet pneumatyczny z odległości 10 metrów.

Skąd się wzięło studiowanie w czeskim Libercu?

Mieszkam w Lęborku, do Łeby nad Morzem Bałtyckim mam pół godziny jazdy samochodem. Natomiast kilkaset kilometrów trzeba pokonać, by w górskich warunkach szusować na nartach. W ramach wymiany studenckiej, tzw. Erasmusa dostałem się do uczelni technicznej w Libercu, ale na filologię angielską. Z akademika podróż na stok narciarski trwała 24 minuty. Szkoda byłoby nie wykorzystać takiej okazji. A jeśli chodzi o zawody Pucharu Świata, niestety skoków narciarskich na żywo nie zobaczyłem, jednak byłem na biegach narciarskich. Co do języka czeskiego, nie miałem zbyt wielkiej styczności, bo studiowałem po angielsku. Jeden przedmiot był po czesku, ale nikt nie robił problemów obcokrajowcom z jego zaliczeniem.

Kilkanaście miesięcy temu został pan przewodniczącym Kolegium Sędziów Polskiego Związku Tenisa Stołowego.

Zmienia się sędziowanie, zmieniają się kategorie sędziowskie itd. Kilkoro Polaków jest w gronie sędziów międzynarodowych, czyli umpires, posiadających lub ubiegających się o odznaki, tzn. Gold, Blue lub White Badge. Mówię np. o Rafale Zlezarczyku, Macieju Milińskim i Robercie Olenckim. W moim przypadku chodzi o funkcję tzw. referee, czyli sędziego głównego albo zastępcy sędziego głównego.

Im wyższa zdobyta kategoria, tym szansa na sędziowanie bardziej prestiżowych turniejów?

Na przykład organizacja World Table Tennis (WTT) zarządza cyklem zawodów, podczas których pracuje od kilku do kilkudziesięciu sędziów. Na ostatnie dni, kiedy rywalizacja odbywa się na jednym stole, potrzebne są dwie-trzy osoby. Dlatego im lepsze uprawnienia, tym większa szansa na sędziowanie finałów dużych imprez sportowych.

Komentarze (0)